W PRL-u słodycze były towarem deficytowym, więc dzieci dostawały je tylko przy wyjątkowych okazjach. W latach 90. w sklepach słodkości już się pojawiły, natomiast nadal była to dość droga przyjemność. Wtedy dzieci w mikołajkowych i gwiazdkowych paczkach od św. Mikołaja zwykle znajdowały pomarańcze, mandarynki czy orzechy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jestem dzieckiem lat 90. i zostałam wychowana w przekonaniu, że słodycze to coś miłego i dobrego, ale dostępnego raczej przy wyjątkowych okazjach. Dziś wiem od wielu znajomych, że te braki nam nieco zaszkodziły, bo obecnie coraz więcej osób ma zaburzenia odżywiania, boryka się z kompulsywnym zajadaniem stresu słodkościami, a część z nas po prostu odbija sobie to, że kiedyś dostęp do słodyczy nie był taki szeroki i dziś się od nich uzależnia.
Dlatego nie jestem zwolenniczką całkowitego zakazywania cukru dzieciom, bo wiadomo, że to, co zakazane, smakuje najlepiej. Nie chciałabym, żeby później moje dzieci jadły na potęgę słodycze, bo w domu produkty z cukrem były zakazane. Myślę jednak, że obecnie w tak ogromnej liczbie produktów jest zawarty niepotrzebny cukier, że trzeba umiejętnie wychować dziecko i dać mu narzędzia do tego, by rozważnie traktowało słodycze.
Czekolady, lizaki, batony i inne słodkości kosztują stosunkowo niewiele, a ich dostępność w sklepach jest ogromna. Dlatego warto od pierwszych lat życia wprowadzać zdrowe nawyki i uczyć tego, by w pierwszej kolejności, gdy chce zjeść coś słodkiego, sięgnęło np. po owoce i bakalie. W sklepach jest też mnóstwo zdrowszych fit zamienników, które na co dzień możemy spożywać, jeśli już całkiem z cukru zrezygnować nie umiemy.
Dziś prawdopodobnie rodzice i dziadkowie chcą zrekompensować sobie i dzieciom to, że sami nie mieli aż takiego dostępu do łakoci. Dlatego najmłodsi nadal w różnych rodzaju prezentach dostają mnóstwo słodkości. O tym niepokojącym trendzie opowiedziała na Instagramie pediatra Monika Działowska (pediatranazdrowie).
Lekarka mówi: cukier to trucizna
Kobieta starająca się w mediach społecznościowych szerzyć wiedzę na temat zdrowia i rozwoju dzieci zauważa, że dawanie słodyczy jako dodatku do prezentu jest wciąż na porządku dziennym. To niebezpieczne zjawisko, w kontekście tego, że coraz więcej osób choruje na otyłość. Dodatkowo cukier (a więc i słodycze) bardzo negatywnie działa na rozwój dzieci, pracę ich mózgu i prowadzi do wielu schorzeń w późniejszych latach życia.
Monika Działowska proponuje więc, aby w te święta zadbać o zdrowie najmłodszych i włączyć się do akcji #MądraPaczkaNaŚwięta, która polega na rezygnacji ze słodkich dodatków do prezentów dla dzieci. Pediatra wylicza, jakie negatywne skutki ma nadmiar cukru w diecie i proponuje dawać dzieciom zamienniki w postaci owoców lub innych drobiazgów: układanek, puzzli, spineczek, breloczków. Lekarka zachęca do bojkotowania zwyczaju dawania słodkości z okazji mikołajek czy jako dodatku do świątecznych prezentów.
Co sądzisz o odchodzeniu od zwyczaju dawania czekoladowych Mikołajów i innych słodkości z okazji świąt? Podziel się swoją opinią: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.