Z okazji mikołajek, ale również i późniejszych gwiazdkowych prezentów niektórzy dołączają do upominków słodkie drobiazgi. Część osób uważa taki zwyczaj za miły i uroczy, inni – za szczególnie szkodliwy dla dzieci. Napisała do nas oburzona czytelniczka, której szwagierka nie pozwoliła wręczyć dzieciom słodkich prezentów mikołajkowych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W związku z tym, że zbliżają się mikołajki, potem będą też firmowe wigilie, na których pracownicy często dostają upominki, a następnie wszyscy będziemy tylko myśleć o świątecznych prezentach pod choinkę, chciałabym podzielić się pewną myślą na temat prezentów" – rozpoczyna swoją wiadomość czytelniczka, która prosi o anonimowość.
"W ostatnich latach wszyscy jesteśmy aż za bardzo poprawni politycznie, trącamy się łokciami i upominamy, że o niektórych sprawach nie wypada mówić. Trochę mnie to denerwuje, bo nagle tylko jedna droga jest dla wszystkich dobra, a ja myślę sobie o tym, że może wreszcie powinniśmy sobie dać wolność wyboru, nie wywierać presji i nie narzucać czegoś wszystkim. Ostatnio znowu ta myśl do mnie przyszła podczas przygotowywania prezentów na mikołajki.
Zadzwoniłam do szwagierki, żeby się skonsultować co do upominków dla jej 2 dzieci. Teraz na 6 grudnia robimy im tylko drobne prezenty, więc chciałam, żeby to były faktycznie rzeczy, które ucieszą siostrzeńców mojego męża. Kupiłam im niewielkie zestawy LEGO, bo uważam, że to zawsze jest dobry prezent dla dzieci, który wspiera kreatywność i wyobraźnię".
Słodki dodatek
Kobieta opowiada jednak, że na jej pomysł prezentów, szwagierka zareagowała mało entuzjastycznie: "Do klocków – dla wszystkich dzieci, moich również – kupiłam po czekoladowym św. Mikołaju. Zawsze dzieciaki ode mnie takie dostają, to już moja coroczna tradycja z okazji tego święta. Tymczasem kiedy szwagierka usłyszała pytanie odnośnie prezentów mikołajkowych, jej pierwsze pytanie, pełne wyrzutu brzmiało: 'Mogłabyś sobie w tym roku darować tę tonę czekolady?'.
Zamurowało mnie, bo nie pomyślałam, że może mieć problem ze słodkimi dodatkami do prezentu. Zawsze byłam zdania, że to taki fajny gest. Sama zawsze czuje się miło, kiedy ktoś dołącza mi jakiś słodki drobiazg. Przecież nie mówię, żeby dawać kilkulatkom 5 kilo cukierków. Ale jeśli zjedzą jednego Mikołaja z czekolady raz w roku to chyba nikomu krzywda się nie stanie?
Wkurza mnie to demonizowanie cukru, bo uważam, że wszystko jest dla ludzi. Zabranianiem niczego nie zwalczymy, a tylko zachęcimy dzieci, by jadły słodycze w ukryciu. Szwagierka, zamiast mi zakazywać kupowania czekolady, powinna uczyć dzieci, żeby wszystko jadły z umiarem" – kończy swojego maila nasza czytelniczka.
A jakie jest wasze zdanie na temat słodkich upominków w czasie świątecznym? Jesteście zwolenniczkami czy przeciwniczkami prezentów zawierających cukier i czekoladę? Czekam na wasze wiadomości: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub na redakcyjną skrzynkę: mamadu@natemat.pl.