W przypadku niektórych dzieci rutyna jest absolutnie niezbędna, by spokojnie przejść przez proces np. usypiania. Może kusić, by czasem trochę wyluzować i nie ma w tym nic złego. Ale co jeśli rodzice mają odmienne podejście do tego tematu? Przed takim wyzwaniem stanęła pewna rodzina. Historia została opisana na serwisie Reddit, a mama pyta internautów o radę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Otóż autorka wpisu wychowuje wraz z mężem dwie małe córeczki. Rodzice podejrzewają, że starsza z nich, 3-latka, ma zaburzenia ze spektrum autyzmu, na razie jednak dziecko czeka na diagnozę. Pewnego wieczoru doszło do sytuacji, kiedy to każde z rodziców miało odmienne zdanie na temat usypiania.
Różnica zdań
"Wczoraj wieczorem przy kolacji mój mąż obiecał 3-latce, że dziś może będzie mogła posiedzieć do późna, ponieważ nie idzie do przedszkola" – napisała mama. Kobieta przyznała, że zazwyczaj dziewczynka chodzi spać o 19.30, mąż jednak planował przedłużyć zabawę aż do 21:00. Kobieta stwierdziła, że nie podoba jej się ten pomysł i zaznaczyła, że nie będzie potem ogarniać córki. Mąż będzie musiał ją sam położyć spać.
Choć z pewnością oboje rodzice mieli dobre intencje, to ich podejścia do sytuacji mocno się różniły. Przesunięcie pory snu niestety miało poważne konsekwencje.
Przecież widziałaś
"Położyłam młodszą córkę do łóżka i patrzyłam, jak mój mąż bawi się z naszym starszym dzieckiem. Sama zajęłam się sprzątaniem mieszkania" – kontynuowała mama. "Napady złości zaczęły się o 20:00. Kiedy o 20:45 mąż wsadził córkę do wanny, była bardzo niezadowolona" – relacjonowała kobieta, zaznaczając, że potem było już tylko gorzej. Ostatecznie, gdy dziewczynka usnęła o 22:00, mąż wyznał, że ma olbrzymi żal do małżonki, że ta mu nie pomogła.
Tata wytknął mamie, że wszystko musiał robić sam, a ona widząc, że sytuacja go przerasta, nie zareagowała. Kobieta uważa, że nie zrobiła nic złego, tym bardziej że od razu zaznaczyła, że nie podoba się jej ten pomysł ze zmianą wieczornego rytuału. Jasno także sygnalizowała, że nie będzie mu pomagać.
Mama napisała na końcu swojego postu: "Powiedziałam mu, że to nie ja obiecałam autystycznej 3-latce, że może oderwać się od rutyny i pójść spać półtorej godziny po porze snu, ale on nadal uważa, że powinnam była mu pomóc".
Kto ma rację?
Część internautów od razu zaatakowała "nieodpowiedzialnego ojca", zarzucając mu, że nie zna swojej córki oraz podstawowych "zasad opieki nad dziećmi": "Czy jest tak wykluczony z rodziny, że nie zdaje sobie sprawy, jaki wpływ będzie miało odejście od rutyny?" – pytali. Kobieta jednak stanęła w obronie męża, mówiąc, że jest bardzo zaangażowanym tatą, ale czasem nieco nieświadomy, bo nigdy nie obcował z innymi dziećmi. Wcześniej także nie miał do czynienia z taką sytuacją, nie zdawał sobie sprawy z tego, co może się stać.
"Powinnaś to robić za każdym razem, gdy on próbuje odejść od rutyny i wciągnąć cię w to" – upierali się internauci. Jednak i tu mama wyjaśniła, że mąż dostał nauczkę i już nie odchodzi od rutyny.
Bez wątpienia dzieci potrzebują przewidywalności w swoim harmonogramie, dlatego wiele z nich lepiej sobie radzi, gdy w domu obowiązuje rutyna (może to być szczególnie pomocne w przypadku dzieci ze spektrum autyzmu). Warto jednak wiedzieć, że przerwy od rutyny mogą być również świetnym sposobem na tworzenie więzi i wspomnień. Spontaniczności w tym temacie też nie można demonizować, choć warto sobie zdawać sprawę z tego, jakie potencjalnie konsekwencje to może za sobą nieść.
Kto więc miał rację? A może w tej całej sytuacji tak naprawdę problemem jest to, że zawiodła komunikacja między rodzicami? Rutyna jest ważna, podobnie jak te wyjątkowe chwile, które czasami poza nią wychodzą.
Sztuką jest znaleźć równowagę.