"Jak mamy uczyć dzieci odporności psychicznej i cierpliwości, jeśli za każdym razem, kiedy muszą skorzystać z toalety, po prostu im na to pozwalamy?" – zastanawia się nauczycielka z Wielkiej Brytanii Jade Barrow. Choć jej argumenty brzmią całkiem sensownie, ja ich nie kupuję.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jeśli chcesz, aby twoje dziecko było specjalnie traktowane, publiczna szkoła prawdopodobnie nie jest dla niego odpowiednim miejscem. Niektórzy rodzice skazują swoje dzieci na porażkę całym tym rozpieszczaniem i poczuciem, że wszystko im się należy". O co chodzi? O szkolne toalety.
Afera o korzystanie z toalety
Film na TikToku, na którym Jade opowiada o swoim podejściu do korzystania z toalety w czasie lekcji, w kilka dni wyświetlono ponad 750 tys. razy. Nauczycielka podaje kilka przykładowych scenariuszy, w których nie pozwala uczniom wyjść do łazienki. Jej zdaniem każdy z nich to wystarczający powód, by a) odmówić dziecku oraz b) przekonać rodzica, że brak zgody na pójście do toalety nie jest łamaniem praw uczniów. Mam wątpliwości...
Sytuacja pierwsza: Jade zorganizowała zadanie w parach, w którym najpierw jedna osoba z pary czyta przez 3 minuty, następnie druga, później wymieniają się uwagami. Jeden z uczniów podszedł do niej z pytaniem o skorzystanie z łazienki. Gdyby się zgodziła, jego partner zostałby sam i nie miałby z kim wykonywać zadania.
Sytuacja druga: Jade wyjaśnia kolejne zadanie dla całej klasy, tym razem do pracy indywidualnej. W tym momencie ktoś podchodzi i pyta, czy może wyjść. Nauczycielka nie zgadza się, bo, jak tłumaczy, gdyby to zrobiła, musiałaby tej osobie wyjaśniać polecenie jeszcze raz.
Sytuacja trzecia: Dziecko wchodzi do klasy po przerwie i pierwsze, o co pyta, to czy może iść do łazienki. Jade się na to nie zgadza, bo dopiero co była przerwa, a ona zaczyna właśnie prowadzić lekcję.
Nauczycielka podkreśla, że jeśli widzi po dziecku, że naprawdę musi skorzystać, bo np. przestępuje z nogi na nogę, wtedy pozwala mu wyjść do łazienki nawet w jednej z powyższych sytuacji. W innym wypadku zawsze prosi uczniów, by poczekali kilka minut. Gdy już wyjaśni jakieś zadanie lub skończy się czas przeznaczony na pracę w parach albo w grupach, pozwala dziecku wyjść do łazienki.
Dzieci są rozpieszczone, a rodzice jeszcze gorsi?
Jade jest zdania, że dzieci powinny uczyć się cierpliwości, a rodzice nie powinni na siłę walczyć z nauczycielami. Próbuje przekonać rodziców, bo to głównie do nich skierowany jest ten film, by spojrzeli na tego typu sytuacje z perspektywy nauczyciela, który wykonuje swoją pracę, ale też dorosłego.
Argument, że nam, dorosłym, nikt nie wyznacza czasu, kiedy możemy lub nie możemy korzystać z toalety, zbija słowami: a jeśli ktoś pracuje w usługach i obsługuje klienta, ma go przeprosić i skorzystać z toalety, czy obsłużyć klienta i dopiero wtedy iść do łazienki? Albo w czasie ważnego spotkania w biurze: czekamy do końca czy wychodzimy w trakcie? W polskich szkołach dodatkowo padają argumenty: chodzi o bezpieczeństwo uczniów, młodzież niszczy szkolne mienie, młodzież popala.
Wystarczy zajrzeć w komentarze, by przekonać się, że argumenty Jade traktowane są jak jej własne wymówki, a nie dobre powody, by nie puszczać dziecka do łazienki. Jedna z mam napisała, że jej syn miał w szkole "wypadek", bo tak bardzo się bał, że nauczyciel powie "nie", że wolał nie pytać, czy może skorzystać.
Pojawiły się też głosy rodziców, którzy powiedzieli swoim dzieciom, by wychodziły do toalety nawet wtedy, kiedy nauczyciel im zabroni – wtedy sami będą interweniować u dyrekcji. Słuszne podejście?