Scena z Biedronki dowodem, że pokolenie alfa to kombinatorzy. Wykorzystują innych
Redakcja MamaDu
19 września 2024, 09:43·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 września 2024, 09:43
Czy to nasza wina? Jako rodzice i opiekunowie często chcemy, by nasze dzieci były pewne siebie, dążyły do celu i radziły sobie w trudnych sytuacjach. Ale czy nie idziemy za daleko, ucząc je, jak osiągać swoje cele kosztem innych? Dzisiejsze dzieci widzą świat, w którym trzeba być sprytnym i szybko się dostosowywać. Ale zamiast uczyć je współpracy i empatii, pokazujemy, że liczy się przede wszystkim wygrana.
Reklama.
Reklama.
Na tę samą opowieść można spojrzeć z różnych stron. Ostatnio na Facebooku pojawiła się historia, która na pierwszy rzut oka wydawała się niewinna, a nawet urocza. Tak odebrała ją Martyna Pstrąg-Jaworska. Ale czy na pewno to jedyna słuszna interpretacja? W Biedronce w Bieczu pewna mała dziewczynka podeszła do mężczyzny, pytając, czy zbiera on naklejki. Odruchowo odpowiedział, że nie, ale chwilę później zaobserwował, jak ta sama dziewczynka podchodzi do kolejnych osób.
I tu pojawia się pytanie – czy to rzeczywiście była słodka, niewinna prośba o pomoc? Czy może mamy do czynienia z nowym pokoleniem małych cwaniaków, którzy już od najmłodszych lat wiedzą, jak zdobywać, co chcą, wykorzystując do tego dorosłych?
Sprytne zagrywki od najmłodszych lat
Nie zrozumcie mnie źle – nie ma nic złego w tym, że dzieci chcą coś osiągnąć. Ale kiedy przyjrzymy się bliżej, widać, że robią to za wszelką cenę. W tym przypadku padło na mężczyznę, który nie potrafił powiedzieć "nie" i oddał jej swoje naklejki. Czy naprawdę powinniśmy to uznawać za niewinną sytuację?
Współczesne pokolenie opanowało sztukę kombinowania do perfekcji. Patrząc na zachowanie tej dziewczynki, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dzieciakami, które doskonale wiedzą, jak wykorzystać emocje i reakcje dorosłych. Dziś jest to kilka naklejek z Biedronki, ale co będzie jutro? Czy za kilka lat te same dzieci będą stosować podobne zagrania w szkole, pracy, a w końcu w życiu dorosłym?
Jak wychowujemy nowe pokolenie?
Ta mała dziewczynka być może zrealizowała swój plan – zdobyła naklejki, być może nawet wymieniła je na wymarzoną maskotkę. Ale co się z tym wiąże? Zamiast uczyć się wartości pracy, wytrwałości i cierpliwości, nauczyła się, że można zdobyć to, co się chce, bez większego wysiłku – wystarczy tylko wiedzieć, jak odpowiednio podejść do dorosłych.
Zamiast zachwycać się jej odwagą i determinacją, powinniśmy zadać sobie pytanie – czy takie zachowanie jest naprawdę godne pochwały? Dzieci uczą się od nas, a jeśli widzą, że wystarczy kilka słów, by coś osiągnąć, co je powstrzyma przed próbami manipulacji w innych sytuacjach? Czy powinniśmy pozwolić na to, by takie zachowania stawały się normą?
W końcu to, co teraz może wydawać się nieszkodliwe, za kilka lat może stać się poważnym problemem. Małe cwaniary, które dzisiaj zbierają naklejki w sklepie, jutro będą walczyć o awanse w pracy, nie patrząc na to, kogo po drodze skrzywdzą. I nie, nie chodzi o to, by odbierać dzieciom radość z zabawy czy rywalizacji – chodzi o to, by nauczyć je odpowiedzialności i uczciwości.
Na czym polega prawdziwa odwaga?
Prawdziwa odwaga nie polega na tym, by manipulować innymi dla własnych korzyści, ale na tym, by uczciwie dążyć do swoich celów. Ta historia pokazuje, jak łatwo można zatrzeć granicę między sprytem a cwaniactwem. A my, jako dorośli, mamy obowiązek wychowywać dzieci, które będą wiedziały, że w życiu liczy się nie tylko wynik, ale też to, jak do niego dochodzimy.
Bo przecież to my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za to, jakie wartości przekazujemy naszym dzieciom.