Czasami w życiu pojawiają się nieoczekiwane momenty, które mogą nas poruszyć bardziej, niż byśmy się tego spodziewali. Post z Facebooka, który wyświetlił mi się losowo, to idealny przykład takiej chwili. Mężczyzna opowiedział w nim o małej dziewczynce, która zaczepiała klientów marketu i zadawała im tylko jedno pytanie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
To sytuacja, która na pozór wydaje się błaha, ale kryje w sobie ważne przesłanie. Na facebookowym profilu Witolda Michalika, właściciela firmy "Zwariowani" (grupa animacyjna), pojawił się obszerny wpis o sytuacji z Biedronki, której autor był świadkiem.
Robiąc zakupy w sklepie w Bieczu, mężczyzna spotkał małą dziewczynkę, która niewinnie, ale z pewnością siebie pytała obcych ludzi, czy zbierają naklejki w ramach sklepowej promocji. Sytuacja ta może wydawać się prozaiczna, ale gdy przyjrzymy się temu bliżej, odkryjemy, że możemy z niej wyciągnąć ważną lekcję dla każdego z nas.
Mała dziewczynka, która z entuzjazmem i determinacją podchodziła do ludzi stojących w kolejce, pytała, czy ci zbierają naklejki, dzięki którym można otrzymać w sklepie maskotkę. To, co uderza w tej historii, to sposób, w jaki dziecko z lekkością wchodziło z obcymi ludźmi w interakcję. Pytała każdego o naklejki, świadoma, że może usłyszeć "nie", ale mimo to nie traciła nadziei. Jest coś niezwykle ciepłego w tej dziecięcej prostocie – naturalnej ciekawości i chęci działania, bez względu na potencjalne trudności.
Dzieci widzą możliwości
Autor postu przyznaje, że sam na jej pytanie machinalnie odpowiedział "nie": tak, jak wielu innych klientów sklepu. Zauważył jednak, że u niektórych zachowanie dziecka, które było tak proste i szczere, budziło mieszane uczucia, a nawet niechęć. Z perspektywy dorosłego można to zrozumieć: niektórzy z nas są zabiegani i zmęczeni codziennymi obowiązkami, łatwo wtedy poczuć się zmęczonym i zirytowanym, nawet tak niewinnym pytaniem. Jednak to właśnie w takich momentach możemy zauważyć różnice między nami a dziećmi – tam, gdzie my widzimy problem, one dostrzegają możliwość.
W swoim poście autor wspomina, że dziewczynka mogła mieć różne powody, by tak bardzo zabiegać o naklejki. Może pochodziła z rodziny, która nie mogła pozwolić sobie na duże zakupy, co ograniczało jej szansę na zdobycie maskotki z promocji? A może po prostu chciała sama osiągnąć swój cel, zdobywając coś samodzielnie, bez proszenia rodziców. Niezależnie od motywacji, jej determinacja była godna podziwu.
Lekcja dla nas wszystkich
"Kiedy przyszła moja kolej, kasjerka zapytała mnie, czy chciałbym odebrać swoje naklejki [...] Odpowiedziałem, że tak, chociaż nie miałem żadnych planów na ich wykorzystanie. Po skasowaniu zakupów okazało się, że zebrałem całkiem sporą liczbę naklejek, bo zakupów było sporo. Bez zastanowienia podszedłem do dziewczynki i podałem jej wszystkie naklejki. Jej reakcja była bezcenna – uśmiechnęła się szeroko i z entuzjazmem podziękowała" – opowiada we wpisie Michalik.
Ta historia uczy nas czegoś niezwykle ważnego – empatii, którą często tracimy w codziennym biegu. Dziecko, które z uśmiechem i wytrwałością pytało o naklejki, powinno nam przypomnieć, że czasem warto zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na świat oczami tych najmłodszych. Właśnie w takich prostych, codziennych sytuacjach tkwi prawdziwe piękno.
Pokazuje też, jak ważne jest, by patrzeć na świat z dziecięcą ciekawością i odwagą. Czasem warto dać sobie i innym szansę, by cieszyć się małymi rzeczami, które mogą przynieść wielkie radości. Bo przecież to właśnie z takich małych, codziennych chwil składa się całe nasze życie.