Episkopat Polski skierował petycję do Sądu Najwyższego o zbadanie, czy rozporządzenie o szkolnych katechezach jest zgodne z konstytucją. Sąd skierował sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Głos w sprawie zabrała ministra edukacji i zarzuca Kościołowi skupienie na pieniądzach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Spór dotyczący lekcji religii w szkołach trwa. Ministra edukacji Barbara Nowacka zdecydowała, że katechezy w szkole będą mogły być łączone w grupy i oddziały, jeśli w danej klasie jest mniej niż 7 uczniów zapisanych na ten przedmiot. Postanowienie oburzyło Episkopat Polski, który zarzucił Ministerstwu Edukacji Narodowej decyzje niezgodne z prawem i bez konsultacji z Kościołem.
– Dyrektor może łączyć uczniów w grupy międzyoddziałowe i międzyklasowe, ale nie musi tego robić. To on najlepiej zna potrzeby także danej lokalnej społeczności, może skorzystać z tego przepisu, ale absolutnie nie musi – mówił kilka dni temu Piotr Otrębski, rzecznik prasowy MEN w rozmowie z tvn24.pl.
Księża byli oburzeni takim postanowieniem, ponieważ w ustawie o katechezach jest mowa o porozumieniu między Kościołem a MEN, według Episkopatu żaden kompromis nie został ustalony. W związku z tym, że resort edukacji zdecydował, że dyrektor ma prawo do łączenia klas i oddziałów oraz ustawiania planu lekcji tak, by religia była jako pierwsza lub ostatnia lekcja, Kościół postanowił zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego.
Trybunał Konstytucyjny bada sprawę
Episkopat Polski skierował do Sądu Najwyższego petycję w sprawie rozporządzenia o katechezach, a Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska złożyła wniosek o zbadanie zgodności postanowienia z konstytucją w Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej.
O to, na jakim etapie jest spór, zapytał Nowacką Konrad Piasecki, prowadzący program "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Szefowa resortu edukacji przyznała, że według niej oburzenie księży nie wynika z tego, że uczniom zabiera się katechezy w szkole, ale z tego, że katecheci i Kościół mają coraz mniejszy dochód z prowadzenia lekcji religii. Pieniędzy będzie mniej, jeśli klasy i oddziały będą łączone, bo nauczyciele religii będą mieli w jednej grupie uczniów z kilku klas, więc i mniej zajęć lekcyjnych w ciągu tygodnia (a wtedy mniejszą pensję za przeprowadzone lekcje).
– Jeżeli dziecko ma czekać, żeby ksiądz lub katecheta obsłużył 6-7 oddziałów po 8-9 osób, to zdecydowanie sensowniejsze jest, żeby te grupy łączyć, bo szkoła ma być nakierowana na dobro dziecka. Chodzi o pieniądze i na tym polega spór – przyznała Nowacka.
Dodała też, że to MEN zarządza tym, jak i ile lekcji mają uczniowie, a Episkopat bezczelnie tuszuje prawdę. Spotkania księży z urzędnikami odbyły się przed uchwaleniem rozporządzenia, choć nie udało się wypracować kompromisu, to wszyscy zostali wysłuchani. – Zrobiłam wszystko, żeby to były przyjazne relacje, ale w momencie, kiedy słyszę półprawdy, nieprawdy i manipulacje, to bardzo mi przykro, ale też będę odpowiadała, jaka jest rzeczywistość. Nie może być tak, że biskupi będą rządzili ministerstwem edukacji – zaznaczała ministra edukacji.