Dziadkowie, którzy zabierają na wakacje wnuki to dla wielu rodziców marzenie, którego nie mogą spełnić. Nie każdy dziadek i nie każda babcia mają możliwości finansowe oraz chęci, żeby spędzać cały urlop z wnukami. Przeczytajcie, co po takich wakacjach teściowa powiedziała naszej czytelniczce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Syn naszej czytelniczki Joanny to 6-letni chłopiec, który w tym roku pierwszy raz pojechał na wakacje bez rodziców: "Mój syn pojechał w końcu na wakacje bez rodziców. Był to dla mnie przełomowy moment, bo dotychczas zawsze jeździliśmy na urlopy razem: mój mąż, syn i ja. W tym roku niestety mąż zmienił pracę i nie udało mu się na razie dostać wolnego, dlatego kiedy teściowie zaproponowali, że zabiorą Bartka ze sobą na wakacje, zgodziliśmy się.
Pomyśleliśmy, że jest już duży, samodzielny, czas z dziadkami bez rodziców pozytywnie wpłynie ich relację. Dodatkowo nie chcieliśmy go też pozbawiać możliwości wakacyjnego wyjazdu, bo gdyby nie teściowie, pewnie moglibyśmy pozwolić sobie tylko na jakiś dłuższy weekend nad jeziorem czy morzem. Bartek miał więc możliwość odpoczynku przez tydzień nad Bałtykiem i pobycia przez dłuższy czas z dziadkami, którzy na co dzień pracują, więc nie mają aż tyle czasu dla wnuka, ile chcieliby mieć".
Same pozytywne wrażenia
"Synek wrócił z wyjazdu już kilka dni temu i emocje nieco opadły, ale codziennie opowiada mi różne historie związane z wakacjami nad morzem. Mówi o wycieczkach pociągiem, które robili sobie z dziadkiem, o spacerach nad morzem, robieniu budowli z piachu i innych atrakcjach, które dziadkowie dla niego zorganizowali. Z jego relacji wynikało, że spędził cudowny tydzień, podczas którego robił wiele ciekawych rzeczy i cała wyprawa była bardzo pozytywna" – opowiada Joanna. I dodaje:
"Jakież było moje zdziwienie, kiedy po kilku dniach po powrocie zadzwoniłam do teściowej, żeby jeszcze raz podziękować jej za pomoc i posłuchać o wrażeniach z tych wakacji. Po wymianie uprzejmości zagaiłam o wakacjach z wnukiem. Powiedziałam jej, że Bartek od powrotu do domu nie mówi o niczym innym tylko o tym wyjeździe. Teściowa natomiast uprzejmie przyznała, że faktycznie było miło spędzić czas razem".
Babcia uważa, że jest rozpieszczony
"Nie słyszałam w jej głosie radości. Po chwili zaczęła wymieniać całą listę rzeczy, na które powinniśmy wg niej zwrócić uwagę, wychowując Bartka. Zaczęła od zarzutów, że 6 lat to już 'poważny wiek', a mój syn nie umie siąść przy stole i w spokoju zjeść posiłku. Następnie usłyszałam pytanie, kto to słyszał pomagać dziecku w tym wieku w ubieraniu się czy myciu zębów.
Na koniec teściowa powiedziała, że chyba są już za starzy na wakacje z dziećmi, bo wróciła z nich wymęczona bardziej, niż kiedy na nie pojechała. Dowiedziałam się też, że nie mogę we wszystkim dziecku ustępować, bo potem na wakacjach z dziadkami on wykorzystuje to na każdym kroku, mówiąc z wyrzutami, że rodzice by mu na coś pozwolili, a dziadkowie się nie zgadzają. Poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę.
Teściowa jest czynna zawodowo i nigdy nie miała czasu, żeby pomagać przy wnuku. Teraz kiedy Bartek jest już duży i ona nie miała udziału w wychowaniu go, prawi mi kazania o tym, gdzie popełniłam błędy. Wkurzyło mnie to, tym bardziej że nie uważam, że Bartek jest rozpieszczony. Muszę przyznać, że to był chyba pierwszy i ostatni wyjazd syna z dziadkami. Mimo tego zadowolenia ze strony syna perspektywa teściowej skutecznie mnie zniechęciła do wspólnych wyjazdów w przyszłości" – kończy swój list zasmucona kobieta.