Byli fatalnymi rodzicami, niech odczepią się od moich dzieci. Mogą być dziadkami, bez wtrącania się
List do redakcji
25 lipca 2022, 15:13·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 lipca 2022, 15:13
Nasi rodzice wychowywali dzieci w innych czasach, niż my robimy to obecnie. Nikt im nie mówił, jak wychować maluchy, więc siłą rzeczy popełniali błędy. Ale każde pokolenie rodziców popełnia jakieś błędy. Nasza czytelniczka nie tylko ma do swoich rodziców żal o to, jak ją wychowali, ale również o to, jakimi teraz są dziadkami. Oto jej list...
Reklama.
Reklama.
Rodzice, którzy wychowują jedynaków, często przesadzają: albo są rodzicami helikopterami, albo wychowują dzieci na zbyt poważnych perfekcjonistów.
O takim wychowaniu opowiedziała nam w swoim liście czytelniczka, która ma do rodziców żal o to, że tyle od niej wymagali.
Kobieta przyznaje też, że nie podoba jej się to, że jej rodzice zamiast być dziadkami, wtrącają się w wychowanie wnuków i wprowadzają swoje metody wychowawcze.
Jedynaczka wychowana na perfekcjonistkę
"Jestem jedyną córką moich rodziców i całe życie byłam wychowywana na perfekcyjną córkę, piątkową uczennicę, pełną empatii, bardzo odpowiedzialną i 'ułożoną'. Rodzice zawsze zwracali uwagę na to, np. co i jak mówię. Zawsze miałam poczucie, że jestem rozsądna, odpowiedzialna, trochę może zbyt poważna jak na swój wiek, ale raczej mi to nie przeszkadzało w relacjach z rówieśnikami. Przez to ciągłe dążenie do bycia idealną, gdy zostałam mamą, wpadłam w pułapkę bycia perfekcyjną panią domu, matką, żoną, kobietą.
Gdy urodziłam drugie i trzecie dziecko, okazało się, że nie da się być idealną we wszystkim – nasz dom nie zawsze będzie lśnił czystością, a ja nie zawsze będę wyglądała dobrze, nie wyrobię się z pracą albo zaniedbam niektóre z domowych obowiązków. Moi rodzice, wychowując mnie, na pewno chcieli dobrze, ale to poczucie ciągłego dążenia do ideału teraz w życiu bardzo mi przeszkadza. Szczególnie, że w końcu żyjemy w takich czasach, że głośneo zaczynamy mówić, że nie musimy być idalne jako matki, żony i kobiety w ogóle. Przez takie wychowanie mam trochę do rodziców żal" - rozpoczyna swój list Malwina, mama 3 dzieci. Kobieta przyznaje, że nie do końca rozumiała swoich rodziców i to, jak ją wychowali. Jej zdanie nie zmeniło się nawet wtedy, gdy sama została mamą.
"Teraz gdy sama jestem rodzicem i mam 3 dzieci, zaczęła mi przeszkadzać jeszcze jedna kwestia. Mianowicie to, jak moi rodzice traktują moje dzieci. Przy każdym rodzinnym spotkaniu, dziadkowie moich pociech starają się w jakiś sposób upominać i wychowywać moje córki i syna. W ostatni weekend byliśmy na rodzinnym spotkaniu z okazji urodzin mojej mamy.
Wszyscy siedzieliśmy przy stole, a moja mama cały czas zwracała uwagę środkowemu synowi, że brudzi, że źle się zachowuje, że się 'mazgai i grymasi, zamiast jeść'. Mama nie rozumiała, że Szymek był zmęczony, bo było upalnie. Nie docierało do niej, że nie miałam okazji go uśpić, a on jako niespełna 3-latek jeszcze nadal potrzebuje drzemki i że bez niej jest marudny" - opisuje nasza czytelniczka. Jest dla niej jasne, że dzieci, gdy są zmęczone lub głodne, mogą być płaczliwe lub marudne. W przeciwieństwie do niej, dziadkowie maluchów wymagali od nich, by zachowywali się niczym dorośli przy stole.
"Takie są efekty bezstresowego wychowania..."
Malwina dalej opisuje spotkanie z rodziną: "Najstarsza córka zjadła obiad i nie miała chęci siedzieć przy stole, więc poszła na podwórko jeździć na hulajnodze. Gdy się na to zgodziłam, usłyszałam od rodziców, że na zbyt wiele jej pozwalam. Chyba już sami zapomnieli, jak to jest mieć małe dzieci, które przecież nie będą siedziały z dorosłymi przy stole jak posągi. Na koniec, gdy późnym popołudniem najmłodsze z dzieci (półroczny niemowlak) zaczęło marudzić, bo zbliżał się czas jego kąpieli i spania, usłyszałam, że dzieci są niegrzeczne, bo ‘tak to jest jak się je bezstresowo wychowuje’.
Gdy usłyszałam te słowa, zrobiło mi się przykro. Bo moi rodzice, zamiast cieszyć się z obecności córki i wnuków, wciąż tylko mądrzyli się na temat ich wychowania i tego, jakie błędy popełniam. Nie zdawali sobie sprawy, że sami jako rodzice idealni nie byli. Pożegnałam się z nimi uwagą, że ich czas na wychowywanie dzieci już był i minął. I teraz fajnie byłoby, gdyby, zamiast wychowywać, poświęcili wnukom czas na budowanie z nimi relacji np. poprzez zabawę" - kończy swój list mama 3 dzieci. Kobieta ma do rodziców żal, że nie potrafią być dziadkami i cieszyć się z tego. Zamiast tego strofują i próbują wychowywać nieswoje dzieci.
Bądźmy dla siebie i dziadków wyrozumiałe
W byciu rodzicem największą niewiadomą (oprócz dzieci) jesteśmy my sami. Staramy się być coraz bardziej świadomi, nie chcemy popełniać tych błędów, które zrobili nasi rodzice. Wielu z nas ma im za złe, że zrobili coś, na co dzisiejsi rodzice nigdy by się nie zdecydowali. Nie ma powodu jednak ich demonizować, bo im również łatwo nie było – nikt ich nie pokierował i nie pokazał, jak rodzicem być, czego nie robić, by dziecka nie skrzywdzić na wiele lat.
Nie jest przecież też powiedziane, że to, co my obecnie uważamy za dobre dla dzieci, za 10 lub 20 lat nie okaże się krzywdzące i nie zaprowadzi kolejnego pokolenia na kozetki psychologów. Miejmy do każdego pokolenia rodziców choć trochę wyrozumiałości, bo najczęściej rodzice dla dzieci chcą jak najlepiej i robią tyle, na ile pozwalają im czasy, w których wychowują córki i synów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że rodzice mają do dzieci inny stosunek niż dziadkowie. Rodzice wychowują je, muszą być autorytetem i przewodnikiem w życiu.
Tymczasem rola dziadków to przede wszystkim bycie blisko wnuków, angażowanie się w budowanie z nimi relacji opartej na uczuciach i emocjach. Jak to mówią niektórzy – bycie babcią czy dziadkiem to dużo więcej przywilejów i przyjemności niż obowiązków. Rodzice natomiast mają również przyjemności i przywileje, ale obowiązki wobec dziecka to jednak podstawa. Zadbajmy o te dobre relacje dzieci z dziadkami. Jeśli dziadkowie mają też nie taki stosunek do wnuków, jaki bym nam jako rodzicom odpowiadał, wystarczy o tym porozmawiać, zwrócić uwagę, że ich relacja to zacieśnianie więzi, a nie wychowywanie.