Wiele rodzin wybiera wyjazd all inclusive. Rodzice przekonują, że to pewniejsza pogoda i więcej atrakcji dla dzieci, ale czy tak naprawdę chodzi o nie? "Patrząc na alejki, restauracje i hotele, mam duże wątpliwości, czy rodzice w ogóle chcą, by ich dzieci tam były" – stwierdza smutno Beata. Zdaniem naszej czytelniczki taki wyjazd daje rodzicom przyzwolenie, by mogli sobie odpuścić. I to bardzo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Trafiłam na list o wygodnickich rodzicach, którzy na all inclusive chętnie oddają dzieciaki do klubików. Specjalnie wybierają taką ofertę, by zajęć dla dzieci było jak najwięcej. Dzięki temu niemalże przez cały dzień mogą się relaksować i spędzać czas tak, jakby byli bezdzietni. Ja z kolei zauważyłam zupełnie inny trend i też bym powiedziała, że to zachowanie wynika z lenistwa rodziców, ale i niechęci do własnych pociech. Co ciekawe, widzę to tylko na wyjazdach all inclusive…
Uwięzione i zakneblowane
Temat dotyczy młodszych dzieci. Są one jeszcze zbyt małe na klubiki, ale i nimi chyba też nikt się nie chce zajmować. Najprościej wsadzić do wózka, wręczyć tablet, zatkać smoczkiem i można się zrelaksować. Kto by tam miał czas iść bardzo powoli czy nosić dziecko na rękach, są ciekawsze rzeczy do roboty na takich wakacjach.
Nie widuję tego gdzie indziej, ale na all inclusive bez względu na kraj to niemalże standard. Jakby takie wakacje dawały przyzwolenie rodzicom na traktowanie kilkulatków jak niemowlaki. Wtapiasz się w tłum i nikt cię za to nie skrytykuje. Wszyscy tak robią.
Dziecko to nie bagaż podręczny
Szczerze mówiąc, widok 3-latków, a czasem nawet i starszych dzieci w wózeczkach, przeraża mnie i zasmuca. Nie używają nóg, wożone są po hotelu absolutnie wszędzie, zatykane smoczkami, gdy tylko kwękną (często też gapią się w ekrany). Uważacie, że są zbyt małe, by zapamiętać takie wakacje? To dlatego postanowiliście się nie wysilać i traktować je jak bagaż podręczny?
Może takie małe dziecko faktycznie nie zapamięta, gdzie było i co dokładnie widziało, to jednak takie wakacje nadal mają dla niego znaczenie. Istotne są emocje i wspólne doświadczanie różnych rzeczy. Często bardzo przyziemnych. Powolny spacer po krawężniku, oglądanie mrówek na chodniku czy zbieranie kamyków na plaży. Tata, który niesie na barana, mama, która buduje zamek z piasku...
Rodzice jednak boją się płaczu, złości i smutku, niezadowolenia oraz niewygodnych emocji. Robią wszytko, by dziecko ich nie poczuło, przecież to popsułoby im urlop. Tyle że w ten sposób także nie dopuszczają tych miłych uczuć. Skoro spędzanie czasu z własnymi dziećmi to taka męczarnia, to po co w ogóle je ze sobą zabieracie na wakacje?".