Babcia nie chce zajmować się wnukami. "Mówi, że wychowałam nieokrzesane bydlęta"
Redakcja MamaDu
05 sierpnia 2024, 13:29·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 sierpnia 2024, 13:29
Dziadkowie swoje dzieci odchowali i nie muszą godzić się na opiekę nad wnukami. Oczywiste? Nie dla wszystkich. Zdarza się, że rodzice wręcz wymagają, by dziadkowie pomogli im z wnukami czy przejęli część obowiązków, zwłaszcza w czasie wakacji. Klaudia przedstawiła nam swój punkt widzenia. Ma żal do swojej mamy, że ta nie chce wziąć jej córek do siebie na wakacje.
Reklama.
Reklama.
"Piszę do Państwa, bo bardzo bym się chciała dowiedzieć, czy inne mamusie też tak mają, a może u nich jest inaczej i mają łatwiej. Chodzi o to, że moi rodzice nie chcą zajmować się moimi dziećmi. Teściowie pracują cały czas zawodowo, więc nie mogą nam pomagać, ale moi rodzice są już na emeryturze i według mnie mają dużo czasu i by mogli.
Chciałam, żeby dzieci miały fajne wakacje z dziadkami
Byliśmy tam w tym roku na tydzień w ramach urlopu. Wykańczamy z mężem dom i odkładamy na to pieniążki, więc nie mogliśmy sobie pozwolić na wypasione wakacje all inclusive czy coś, ale my mieszkamy w Warszawie, a moi rodzice na Mazurach, bo ja stamtąd pochodzę, więc to i tak fajne wakajki. Duży dom, ogród, blisko jeziorka, ludzie to płacą grubą kasę za takie wakacje, a my mamy za darmo.
Po tym tygodniu powiedziałam moje mamie, że może Amelka i Antoś by u niej zostali na jeszcze tydzień albo dwa, a my wrócimy do Warszawy, a potem po nich przyjedziemy, jak będzie ten długi weekend sierpniowy. Na co moja mama spojrzała na mnie takim piorunującym wzrokiem i powiedziała, że chyba zwariowałam, bo ona teraz widziała przez ten tydzień, jak te moje dzieci się zachowują i że jak bydło.
Chcesz do nas napisać? Czekamy na wiadomość: mamadu@natemat.pl.
Takich słów się nie spodziewałam
Okej, może to nie są spokojne dzieciaczki, które tylko czytają albo grają w coś, ale też bez przesady. Amelka idzie teraz do pierwszej klasy, wiem, że muszę nauczyć ją ogłady przy stole, bo z tym ma problem i ma jakieś głupie pomysły czasem, np. wypuszcza picie nosem czy coś, ale to od Antka przejmuje. On jest rok starszy i wiadomo, jakie są chłopaki w tym wieku.
Ganiali się dużo, skakali, Antkowi zdarza się czasem powiedzieć brzydkie słowo, ale to takie dzikie dzieci, a dzieciństwo chyba od tego właśnie jest? Przykro mi się zrobiło, bo dzieciaki tak rzadko się widują z tymi dziadkami. Z tymi drugimi częściej, bo teściowie mieszkają w Wołominie. Myślałam, że tata zabierze je na ryby, że będą z mamą gotować, a mama powiedziała, że to bydło. Przykro mi się straszliwie zrobiło.
Może moje dzieci nie są najgrzeczniejsze, rzeczywiście czasem rozrabiają, nie umieją za bardzo rozmawiać, ale może by im się przydały takie wakacje na wsi. Bo my z mężem też przecież potrzebujemy odpocząć. Nie wiem, co o tym myśleć".