Wakacje u dziadków to był błąd? "Moje dziecko zapomniało, do czego służą sztućce"
Redakcja MamaDu
02 sierpnia 2024, 16:34·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 sierpnia 2024, 16:34
Lato u dziadków to miła odmiana dla dziecka, ale i spore wsparcie dla pracujących rodziców. Przecież nie tak łatwo zaplanować opiekę przez ponad 2 miesiące wakacji. Tylko czy cena za taką pomoc czasem nie jest zbyt wysoka? "Po powrocie od teściów nie mogłam uwierzyć, jak zachowuje się moje dziecko. To chyba był błąd" – żali się Iga.
Reklama.
Reklama.
"Relacje z moimi teściami nie należą do łatwych i przyjemnych. To znaczy, niby utrzymujemy kontakt i się lubimy, ale nie ma zażyłości. Wszystko to jest bardzo powierzchowne i ma to olbrzymi wpływ na to, jakimi są dziadkami. Owszem, jeśli trzeba, to się zajmą Polą, sami jednak nigdy jej nie zapraszają do siebie, na spacer czy do kina. To zdecydowanie nie ten typ, co chętnie spędza czas na zabawie i rozmowie z wnukami.
Choć Pola ma lat 8, to do tej pory nocowała u nich zaledwie kilka razy. W zeszłym roku był przełom i została aż na 6 dni. W tym roku poprosiła aż o dwutygodniowy wyjazd.
To już dość duże dziecko i chcę, by ta więź z dziadkami się rozwinęła. W sumie to chyba ostatnia okazja ku temu. Zaraz będzie miała naście lat i nie będzie jej zależało. Pojechała więc na 14 dni, a ja potem tego gorzko pożałowałam.
Zupełnie inne dziecko
Podobno seniorzy bardzo rozpieszczają dzieci w wieku przedszkolnym. Pozwalają na zbyt wiele, a rodzice potem mają problem. Dzieci, które poczuły dużą swobodę, nagle nie chcą jeść, wybrzydzają, nie chcą robić tego, o co się je prosi. Myślałam, że ten etap za nami, okazuje się jednak, że w przypadku starszych dzieci działa to dokładnie tak samo.
Pierwszego wieczoru po powrocie od dziadków córka poprosiła, by kanapkę pokroić w tzw. żołnierzyki, bo babcia takie kanapeczki robiła. Córka zazwyczaj kolację robi sama lub robimy ją wspólnie, ale pomyślałam, że potrzebuje rodzicielskiej troski i to taki objaw stęsknienia. Gdy zjadła, po prostu odeszła od stołu bez słowa, zostawiając talerz na stole, okruchy wszędzie naokoło i odstawione krzesło.
Przemilczałam to, ale nie mogłam dłużej ignorować takiego zachowania, gdy kolejnego dnia podczas obiadu wzięła kotlet do ręki i tak zaczęła go jeść. Zapytana, co robi, odparła, że u babci tak jadała obiady i że w ten sposób smakuje lepiej.
To nie jest już małe dziecko
Córka nie jest już maluszkiem i ma swoje obowiązki, m.in. sprzątnie pokoju, roznoszenie poskładanego przeze mnie prania, wyrzucanie śmieci czy opróżnianie zmywarki. W domu obowiązują także pewne zasady, np.: po posiłku każdy wkłada brudne naczynia do zmywarki, wyciera stół i dostawia krzesło. Może to zrobić jedna osoba po uprzednim ustaleniu. Ale nikt z nas nie zostawia chlewu i nagle nie odchodzi bez słowa…
Już drugi tydzień stawiam córkę do pionu, przypominając jej wszystkie zasady i wcześniejsze ustalenia. Często prowadzi to do kłótni. Zamiast grzecznych pytań słyszę żądania, co mam jej zrobić do jedzenia. Nie chce pomagać w domu i samodzielnie robić rzeczy, które do tej pory robiła. Jest awantura o porę spania, ilość oglądanej telewizji. Rozrzuca także ubrania i inne rzeczy na podłodze. Wciąż powtarza, że babcia jest fajna i u niej nie musiała tego czy tamtego.
Jestem w ciężkim szoku. Jeśli po dwutygodniowych wakacjach muszę dziecko przez miesiąc oduczać wszystkich tych złych nawyków, to ja dziękuję. Chyba zrezygnuję z takiej atrakcji".