Na początku września życie wywraca się do góry nogami. Dzieci, które dopiero rozpoczynają przygodę z przedszkolem, drżą, a rodzice tłumią lęki i obawy, które kumulują się w środku. Maluchy płaczą, buntują się i sprzeciwiają, a matki nie wiedzą, co zrobić, by zachęcić je do uczęszczania do placówki.
Adaptacja dziecka w przedszkolu jest przystosowaniem się do nowej rzeczywistości i nawiązaniem relacji z wychowawczyniami i rówieśnikami. Przedszkolny start to w pewnym sensie utrata bezpieczeństwa, którą maluchy odczuwają w mniejszym lub większym stopniu. Adaptacja trwa dokładnie tyle czasu, ile dziecko potrzebuje. Jeden maluch już po dwóch tygodniach doskonale odnajdzie się w nowej rzeczywistości, a drugi będzie potrzebował tygodni pięciu. Tutaj nie ma reguły.
Wiele uzależnione jest od podejścia rodziców i tego, czy (i jak) będą oswajali dziecko z nadchodzącymi zmianami. Emilka, nauczycielka przedszkolna, zwraca uwagę na ważną rzecz.
"Wrzesień zbliża się wielkimi krokami. Zanim się nie obejrzę, do naszego przedszkola dołączą nowe maluchy. Przestraszne, zlęknione, pełne obaw i całego wachlarzu negatywnych emocji. W przedszkolnej szatni zagoszczą nowi rodzice, którzy będą jak zaklęci mówili: 'Nie płacz', 'Idź do cioci', 'Mama niedługo przyjdzie'. Będą patrzyli, jak ich dzieci ze łzami w oczach idą do sali. W ich głowach będzie pojawiało się pytanie: 'Kiedy mój syn/córka przestanie płakać?'.
Na pewno niektórzy będą mieć pretensje, nie takie wprost, ale wyczuwalne. Będą się zastanawiać, na głos i publicznie: 'Dlaczego moje dziecko ciągle płacze? Czy nie dzieje mu się tam żadna krzywda?'. A w domu zaczną wypytywać, czy panie przedszkolanki są miłe, czy nie mówią lub nie robią czegoś złego?
Będą umawiać się na rozmowy i konsultacje. Będą wypytywać, jak długo ta adaptacja będzie trwała i nie będą mogli zrozumieć, że ja nie znam odpowiedzi na takie pytania. Wiem jednak, że wielu rodziców popełnia ważny błąd. Stara się uchronić dziecko przed przedszkolem jak najdłużej. Nie chce mu 'psuć' wakacji opowieściami o adaptacji i nowym miejscu. O nauczycielkach, koleżankach i kolegach. Niektóre mamy niemalże w ostatniej chwili informują malucha, że za kilka dni pójdzie do przedszkola.
W głowie takiego dziecka pojawia się istny kołowrotek. Myśli mieszają się i zazębiają. Sytuacja jest nowa i nieznana, nieco tajemnicza. Dziecko dokładnie nie wie, co je czeka. Usłyszało jakąś krótką opowieść o przedszkolu, zabawach i leżakowaniu. Nic więcej. Takie zbagatelizowanie sytuacji odbija się na dziecku, na jego poczuciu bezpieczeństwa i pewności siebie.
Oczywiście jest grupa rodziców, która poważnie podchodzi do sytuacji i już od początku wakacji rozpoczyna zaznajamianie malucha ze zmianami, jakie od września go czekają. Takie dzieci mają łatwiej, bo nie są rzucone na głęboką wodę. One zapewne już kilka razy spacerowały dookoła swojego przedszkola, przyglądały się, jak wygląda ich nowy plac zabaw i obserwowały dzieci, które się na nim bawią. Takie maluchy z mniejszym bólem serca przekraczają próg przedszkola".