Plażowanie to okazja do obserwowania zachowań innych ludzi. Nasza czytelniczka Iza postanowiła opowiedzieć o swoich obserwacjach, jakich dokonała podczas urlopu nad Bałtykiem. Zachowanie pewnej mamy bardzo ją zasmuciło.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Razem z mężem i dwójką dzieci byliśmy w ostatnim czasie 10 dni nad polskim morzem. Wiadomo, że kiedy pogoda jest ładna, większość turystów rusza na plażę i korzysta do oporu ze słońca. Podczas naszego urlopu większość dni była naprawdę słoneczna, więc my również zaraz po śniadaniu chodziliśmy nad morze i spędzaliśmy tam czas aż do późnego popołudnia, gdy szliśmy na obiad. Mieliśmy więc możliwość nie tylko spędzić dużo czasu z naszymi dwoma córeczkami i pobawić się z nimi, ale również okazję do obserwowania ludzi" – zaczyna wiadomość Izabela.
"Uważam, że taki czas na plaży to świetny sposób na obserwację przyzwyczajeń społecznych, inspirowanie się zachowaniami, a nawet wyborami modowymi. Jednego dnia na plaży nieopodal nas rozłożyła się z kocami rodzina: mama, tata i troje dzieci. Byli to dwaj chłopcy (jeden nastolatek, drugi ok. 7-letni) oraz ok. 2-letnia dziewczynka. I to ta mała razem ze swoją mamą zwróciły moją uwagę".
Rezolutna 2-latka
Kobieta opowiada o tym, co zobaczyła, gdy obserwowała rodzinę przez jakiś czas: "Mała była bardzo energiczna, biegała między rodzicami i brzegiem morza, zaczepiała starszych braci i psuła im piaskowe budowle. Widać było, że to bardzo charakterna dziewczynka, ale na takim etapie rozwoju, że potrzebuje od rodziców dużo uwagi, cierpliwości i spokoju. Tymczasem jej mama była niestety bardzo nerwowa, zmęczona i co jakiś czas tylko pokrzykiwała na dziecko, które przeszkadzało starszym dzieciom w zabawie.
Zaczęłam ich obserwować z zainteresowaniem, bo zawsze w takich chwilach czuję z innymi matkami pewną solidarność i myślę sobie wtedy o tym, że nie tylko ja jestem zmęczona, przebodźcowana i czasami mam dosyć bycia mamą. Po dłuższej chwili, kiedy dziewczynce znudziło się bawienie z mamą na brzegu morza, wróciła do braci, nabrała na łopatkę piachu i sypnęła im na głowy i do oczu.
Następnie skoczyła na budowany przez nich zamek i uciekła z piskiem przed braćmi, którzy krzyczeli i złościli się. 2-latkę pod ramię złapała mama i najpierw zaczęła tłumaczyć dziecku, że zrobiło bardzo źle itd. Po chwili dziewczynka zaczęła się wyrywać, udając, że nie słyszy słów kobiety. Wtedy jej mama straciła zupełnie cierpliwość i dała małej mocnego klapsa".
"Zajmij się swoimi dziećmi"
"Biłam się z myślami, ale po dłuższej chwili zdecydowałam się zwrócić kobiecie uwagę. Podeszłam i zaczęłam od tego, że też jestem mamą i wiem, że czasami bywa naprawdę ciężko. Znacząco popatrzyłam na jej partnera, który nic sobie nie robił z zachowania córki i nawet nie pomógł żonie podczas tych trudnych zachowań dziecka. Poprosiłam ją, żeby nie reagowała w ten sposób. Przyznałam, że też zdarza mi się wściekać na dzieci, ale nie można ich bić, bo to nie rozwiąże żadnego probleu, a tylko może je powiększyć.
Kiedy mówiłam to wszystko, widziałam w jej oczach zmęczenie, wstyd i jakąś nieopisaną wdzięczność, chyba za to, że ją po prostu widzę i zauważam, jak jej ciężko. Kiedy jednak zamilkłam i już miałam odejść, nagle zobaczyłam w jej oczach złość. Powiedziała mi, żebym się nie wtrącała i zajęła wychowywaniem swoich dzieci. Dodała, że nic mi do tego, jak ona zajmuje się swoimi. Przecież sama widzę, że dziewczynka robi wszystkim na złość.
Przyznaję, że zrobiło mi się przykro, ale postanowiłam już nawet nie odpowiadać na jej słowa, bo tylko byśmy zaczęły niepotrzebną dyskusję. Poczułam jednak, że dla mnie klaps jest jednoznaczną przemocą, a dla tej kobiety (i pewnie wielu ludzi) to jedna z wychowawczych metod. Warto też zaznaczyć, że oprócz mnie nikt nie zareagował na tego klapsa, a sytuację widziało naprawdę sporo osób dookoła" – kończy smutno mama dwójki dzieci.