"Jeśli widzisz pustą i cichą przestrzeń pomiędzy falami (jak na zdjęciach), nie pozwól sobie ani bliskim wejść tam do wody. Miejsce pomiędzy dwoma strzałkami jest bardzo zdradliwe. To bardzo silny prąd, który nie pozwoli ci wrócić na brzeg, ale wciągnie cię daleko w morze" – można przeczytać w poście zamieszczonym na facebookowym profilu @Gentleman. Internauci podsyłają go sobie ku przestrodze. Komentujący przyznają, że nigdy nie słyszeli o takim zjawisku.
Prądy wsteczne powstają w strefie przybrzeżnej, najczęściej przy falochronach czy rowach. Fale załamują się. A z pozoru spokojna woda tak naprawdę płynie do tyłu, czyli od brzegu w głąb morza. Jeśli plażowicz znajdzie się pod wpływem takiego prądu, morze będzie go odciągać od plaży.
Wydostanie się z prądu wstecznego możne być bardzo trudne. Prąd przemieszcza się zwykle z prędkością 1 m/s i może osiągnąć prekość nawet do 2,5-5 m/s. Osoba płynąca prosto do brzegu jedynie potwornie się męczy. Z czymś takim nie da się walczyć. Wycieńczony pływak w końcu się poddaje i tonie.
"Żeby się z niego wydostać, nie trzeba się opierać, ale przestrzegać jednej prostej zasady, która może pomóc wyjść z wody. Nie należy panikować i walczyć z prądem wody. Gdy poczujesz, że jego moc maleje (zazwyczaj 100 metrów), zacznij płynąć równolegle do brzegu. Po chwili, kiedy to zrobisz, kieruj się prosto na plażę, korzystając możliwie z pomocy fal" – czytamy wskazówkę.
Czasem może to jednak nie wystarczyć. Kiedyś podczas urlopu byliśmy z mężem świadkiem, gdy na takiej spokojnej wodzie mężczyzna dosłownie utknął. Mimo iż wciąż płynął, to nie zbliżał się do brzegu. Dosłownie nie mógł się uwolnić. Na szczęście jakimś cudem ludzie na plaży to zauważyli.
Człowiek ten najpewniej nie miał pojęcia o prądach wstecznych, a może po prostu spanikował? Zamiast zmienić kierunek, cały czas próbował dopłynąć do brzegu. Z minuty na minutę opadał z sił. Gdy ratownik do niego podpłynął, mężczyzna był już zbyt zmęczony, by dalej walczyć. Ratownik także nie był w stanie walczyć z prądem za nich dwóch.
Dopiero koło ratunkowe na linie i wsparcie plażowiczów umożliwiło ściągniecie tych dwóch osób na brzeg. Mężczyzna był maksymalnie wycieńczony i przerażony tym, co się stało.
Morze tego dnia nie wyglądało groźnie. To był piękny dzień. Spokojne fale. A mimo to mogło dojść do dramatu, przez jedną gładką taflę wody.
Pamiętaj, brak fal nie koniecznie musi oznaczać spokojne morza, a właśnie prąd wsteczny. Dla bezpieczeństwa swojego i rodziny: