Kiedy nie było komputerów, smartfonów i internetu, wakacje rządziły się innymi prawami. Dzieci wychodziły na świeże powietrze z rówieśnikami i spędzały na wspólnej zabawie długie godziny. Dziś osiedle świeci pustkami – opowiedziała nam o tym czytelniczka, która spotkała dzieci bawiące się na klatce schodowej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja jako dziecko spędzałam wakacje dość beztrosko. Wychowałam się w latach 90. i wtedy mało kogo było stać na zagraniczne wakacje. Jeździłam z rodzicami nad morze, na Mazury, do babci na wieś. Nie było komputerów i smartfonów, więc razem z rodzeństwem i dziećmi z okolicy zawsze sami organizowaliśmy sobie czas na osiedlowym podwórku" – zaczyna swój list nasza czytelniczka.
"Wspominam to jako okres luzu, lenistwa i beztroskiej zabawy i wiem, że wielu moich rówieśników ma podobnie. Dziś dzieci często nie rozumieją, co fajnego jest w bieganiu cały dzień po dworze i zabawie w podchody albo wiszeniu długimi godzinami na trzepaku. Nie mówię, że wszyscy, ale większość młodych ludzi dzisiaj jednak wybiera latem spanie, oglądanie tv i grę na komputerze, zamiast spotkań towarzyskich.
Muszę przyznać, że wydawało mi się, że odzyskałam nadzieję w to, że może nie jest tak źle, kiedy 3 lata temu zamieszkałam na nowym osiedlu bloków. To kilka niewielkich budynków, co sprawia, że atmosfera jest dość intymna i przyjazna – mieszkają tu głównie ludzie z małymi dziećmi. Mamy spory teren zielony dookoła bloków, plac zabaw i wszystko jest zaprojektowane jakby z myślą o rodzinach z dziećmi. Są nawet spore przestrzenie na parterze bloku, w których można trzymać np. wózki".
Jednak dziś jest inaczej
Kobieta opowiada, o tym, jak zachowują się w wakacje dzieci mieszkające na osiedlu: "To całe otoczenie sprzyja więc przebywaniu dzieci na świeżym powietrzu, bo wokół bloków nie brakuje terenu do biegania i zabaw. Co z tego jednak, skoro dzisiejsze dzieci w ogóle nie widzą wakacyjnej laby tak jak ja 30 lat temu? Wiecie, skąd mam takie przypuszczenia? Z codziennej obserwacji dzieci moich sąsiadów.
Są wakacje, widać, że nie wszystkie chodzą do przedszkola, a od szkoły jest przecież całkowicie wolne. Dzieci powinny biegać całe dnie po placu zabaw i okolicznych trawnikach, bo pogoda dopisuje, a tymczasem wszędzie są pustki. Na placu zabaw widać kilkoro mniejszych dzieci z mamami, ale to raczej takie maluchy, które jeszcze nie chodzą nawet do przedszkola. Starszaki siedzą w domach, oglądają tv i leżą w łózkach. Nie chce im się wychodzić.
Ostatnio spotkałam na klatce schodowej 3 dziewczynki, które się tam bawiły. Zapytałam, czemu nie wyjdą na dwór, a te spojrzały na mnie zdziwione. Jedna odparła, że mama nie pozwala jej samej tak daleko wychodzić, po czym wszystkie stwierdziły, że na dworze jest nudno i nie wiedzą, co tam mogą robić. Byłam zszokowana. Była piękna pogoda, wolny dzień, a one siedziały na klatce z hulajnogą i telefonami, bo 'na dworze jest nudno'. Nie wiem, jak możemy pokładać nadzieję w przyszłych pokoleniach, skoro już kilkulatkom brak jakiejkolwiek kreatywności..." – kończy swój list nasza czytelniczka.