Moje pokolenie pamięta czasy, gdy wielu rzeczy brakowało, a na wymarzone gadżety trzeba było długo odkładać kasę. Dla współczesnych dzieciaków to często abstrakcja. Dorastają w świecie, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a cena nie gra roli.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy zapytasz kilkulatka, skąd się bierze pieniądze, najpewniej odpowie ci, że z bankomatu. I choć może to bawić, to jednak powinno dać do myślenia. Nasze dzieci rzadko kiedy widzą pieniądze na własne oczy. Moim zdaniem bliki i przelewy sprawiają, że całe pokolenia dorastają bez świadomości na temat wartości pieniądza. Nie łatwo będzie im wejść w dorosłe życie, skoro nie wiedzą, za co tak naprawdę trzeba płacić.
Przecież to nic takiego
Niedawno czekałam w poczekalni u dentysty. Nagle wszedł z ulicy nastolatek i zapytał, czy mógłby podłączyć swój telefon do ładowania. Nieco zszokowana recepcjonistka odmówiła, chłopak jednak nie dawał za wygraną: "Tylko do 20 procent" – nalegał. Ona jednak nie odpuściła. Oburzony nastolatek wyszedł i najpewniej poszedł dalej szukać miejsca, w którym mógłby za darmo podładować komórkę.
Dziś dzieci i młodzież żyją w świecie "no limit". Już kiedyś pisałyśmy o tym, że nie czekają tydzień na ulubiony serial, nie muszą też liczyć impulsów telefonicznych lub internetowych. Tak jak domowe wi-fi wiele rzeczy po prostu jest. Często dostają natychmiast to, czego chcą. Nie potrafią odróżnić zachcianek od swoich rzeczywistych potrzeb i nie potrafią czekać.
Kto będzie płacił, gdy dorosną?
Sytuacja z ładowaniem telefonu to kolejny dowód na to, że dzieciaki nie mają poczucia, że ktoś za to wszystko płaci. Prąd w domu jest. Ba! Można nawet podładować się w szkole, autobusie czy centrum handlowym. Wszędzie wiszą kartki z napisem darmowe Wi-Fi. Ale prąd i internet nie są przecież wszechobecne i darmowe. My o tym wiemy, zwłaszcza gdy trzeba regularnie płacić te ciągle rosnące rachunki, ale jak to się stało, że naszym dzieciom umknął ten szczegół?
To nie ich wina, sami do tego doprowadziliśmy. Jako rodzic chcemy, by im nie brakowało tego, by było im lepiej niż nam niegdyś. Warto jednak pamiętać, że kiedyś pójdą w świat i trzeba będzie zacząć płacić te wszystkie (niemałe) rachunki. Dla niektórych to będzie olbrzymi szok.