Kochamy krytykować matki (bo myślą, że wszystko im się należy, bo nie potrafią wychować dzieci) oraz ich potomstwo (rozwrzeszczane, rozwydrzone bachory). Mamę to można cenić ewentualnie własną, reszta jest do niczego. Ciekawe spojrzenie na to ma pani Grażyna, która w liście do redakcji stanęła w obronie młodych matek, a problemu upatruje gdzie indziej: w pozbawionym empatii i życzliwości zachowaniu starszych kobiet.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy opisywałam sytuację, która spotkała moją redakcyjną koleżankę podczas wizyty w urzędzie, nie spodziewałam się tak dużego odzewu od czytelników. Napisałam o tym, bo poruszyła mnie ta historia, mam też w sobie dużą niezgodę na to, jak traktuje się matki w przestrzeni publicznej. Na hasła: roszczeniowe, wózkowe, madki reaguję agresją. Wewnętrzną, uspokajam od razu.
Otrzymałam po publikacji tego artykułu sporo listów od czytelników. Ukazywały bardzo różną perspektywę: pisały do nas mamy, osoby bezdzietne, babcie. Napisał pan, który skarżył się na dzieci z sąsiedztwa, które zatruwają mu życie hałasem (ale nie wyraził zgody na publikację listu).
Babcia wnucząt broni mam
Z jedną z babć, która wysłała na moją służbową skrzynkę ciepłego maila, podpisanego: "babcia wnucząt", nawiązałam wtedy korespondencję, a dziś chciałabym podzielić się z wami jej opinią o współczesnych mamach, ich dzieciach i o tym, co tak naprawdę nie gra w przestrzeni publicznej.
Pani Grażyna stanęła w obronie "tych przekochanych mam, które pięknie sobie radzą oprócz pracy, wspaniale łączą ze sobą te dwa etaty". I opisała sytuację, która spotkała ją osobiście podczas wizyty w przychodni z chorą wnuczką.
"Któregoś dnia poszłam do przychodni ze swoją malutką wnuczką, 1,5 roku miała. Czekałyśmy obie (córka była w szpitalu, miała wtedy ostre zapalenie wyrostka robaczkowego). Malutką wnuczkę bolało uszko bardzo i wtedy jako babcia wzięłam sprawy w swoje ręce. Poszłam do pediatry z wnuczką i dostała skierowanie do laryngologa. Uprosiłam lekarza, że przyjmie nas po wszystkich pacjentach. Czekałyśmy – ja, babcia, i wnuczka – ok. godzinę. Chodziłyśmy po korytarzu, rozmawiając sobie, aż tu nagle starsza pani z kolejki mówi: 'Proszę się tak nie zachowywać! Proszę usiąść'. A myśmy tylko chodziły i liczyłyśmy wszystko, co się dało", opisuje zdarzenie babcia Grażyna.
"Nie dyskutowałam, życzyłam tylko pani dużo zdrowia. I niestety, mimo że jestem po 60-tce, zauważam, że starsze panie za bardzo dokazują, o ile chodzi o (rzekome!) złe zachowanie dorosłych z chorym dzieckiem u lekarza".
Taka babcia to skarb. Przesyła też kilka słów do "najmilszych mam": "Pozdrawiam wszystkie te przecudowne mamy, które pędzą i chcą dawać sobie radę, mając maleństwa, dom i pracę". Pani Grażyna prosi też o opinie młodych mam, starszych pań i babć. Możecie się nimi podzielić, pisząc na adres: mamadu@natemat.pl lub bezpośrednio do mnie: karolina.stepniewska@mamadu.pl.