Wesele to ogromny wydatek – nie tylko dla młodej pary, ale również dla gości. Trzeba przecież jakoś się ubrać, dojechać, zorganizować nocleg, czasem opiekę dla dzieci, a i z pustymi rękami nie pójdziemy...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sezon ślubny już się rozpoczął, a wraz z nim pojawia się pytanie: ile dać do koperty na wesele? Odpowiedzi udzieliła ekspertka od savoir-vivre Daria Korczak-Jaruga, założycielka profilu @szkola_etykiety na Instagramie.
Już na wstępie Korczak-Jaruga zaznaczyła, że nie ma żadnych z góry ustalonych zasad, których należy przestrzegać. – Dajemy taki prezent, jaki chcemy i na jaki nas stać – mówi ekspertka.
Dodała również, że to działa w obie strony: nie zaprasza się kogoś na ślub, wesele, komunię czy chrzciny z myślą o prezentach i kopertach. Robimy to, żeby celebrować ważne dla nas wydarzenie w gronie bliskich nam osób. Tyle w teorii, bo komentarze pod postem pokazują, że mamy jednak pewne oczekiwania, a nawet pretensje.
100 zł od pary na wesele? "Trochę wstyd"
"Ja miałam wesele w 2017 roku i mimo to, że nie zapraszałam, żeby dostać kasę, to jednak koperta od pary ze 100 zł trochę nas zdziwiła" – napisała pod postem jedna z internautek. Skoro nie zapraszała z myślą o pieniądzach, to skąd to zdziwienie? Nie tylko ja się nad tym zastanawiam. Przy tym komentarzu pojawiło się kilkadziesiąt odpowiedzi.
Jego autorka odpowiedziała na pytanie, a przy okazji podzieliła się kilkoma przemyśleniami na temat wesel i tego, co wypada:
"Każdy dawał co najmniej 500 zł. Wesele było 2-dniowe. Jedzenia i picia full. Moim zdaniem jak włożyć komuś 100 zł w kopertę, to lepiej nie iść na żadną imprezę. Chyba trochę wstyd",
"Przecież to normalne, że każdy ktoś daje kasę. Po prostu zdziwiło mnie, że można dać tak mało. Ja jestem nauczona, że wcześniej orientuje się, ile ktoś płaci na osobę i dostosowuje się kwotę. A nie władam grosze z myślą o dobrej zabawie. Ludzie też powinni mieć trochę taktu w sobie i nie traktować wesel jak jadłodajni i barów all inclusive",
"Jeżeli są to młode osoby pracujące i są sknerami (bo tylko tak ich można nazwać), to wolałabym, żeby nie przychodziły. Proszę od razu nie pisać, to po co prosiłam: prosiłam, bo gdybym nie zaprosiła, to byłabym najgorsza w rodzinie".
Z jednej strony nie chciałabym być koleżanką tej pani, z drugiej: w komentarzach i tak przewija się hasło, że może i oficjalnych wytycznych nie ma, ale należy parze młodej dać tyle, by zwróciło się przynajmniej za "talerzyk". Sama kieruję się tą niepisaną zasadą. A wy jakie macie zdanie?