Co jakiś czas słyszymy o dzieciach zamkniętych w samochodach i zostawionych przez rodziców w aucie podczas zakupów. Teraz media obiegła informacja o kilkulatku, którego policja znalazła... w bagażniku samochodowym. Jego matka zostawiła go tam za karę, bo chłopiec jej uciekał w sklepie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zdarza się, że rodzice zostawiają dzieci w samochodach zaparkowanych pod sklepem i idą na zakupy. Zbliża się lato i cieplejsze temperatury, a razem z nimi co roku docierają do nas informacje o dzieciach zamkniętych w autach. Takie incydenty wielokrotnie kończą się tragicznie, a do większości wzywana jest policja, jeśli ktoś zauważy dziecko. Do chłopca zamkniętego w samochodzie na parkingu pod sklepem wezwano policję już w miniony weekend.
W sobotę 6 kwietnia do policyjnej interwencji doszło na jednym z parkingów pod sklepem w Chodzieży. Sytuacja była jednak nie aż tak standardowa. Policja poinformowała bowiem, że otrzymała telefon od pracownicy sklepu, która zgłosiła, że klientka zostawiła dziecko zamknięte w samochodowym bagażniku, a z drugim przyszła zrobić zakupy.
Zamknęła go za karę
"Kobieta najpierw zauważyła około czteroletniego chłopca, który biegał od sklepu do sklepu w poszukiwaniu mamy. Dziecko w pewnym momencie niemal wpadło pod przejeżdżający samochód. Kiedy w końcu matka chłopca się znalazła, chwyciła gwałtownie dziecko, a następnie włożyła je jak przedmiot do bagażnika osobowej toyoty, zamknęła i poszła na zakupy wraz z drugim dzieckiem" – komentowała sytuację st. asp. Karolina Smardz-Dymek z Komendy Policji w Chodzieży.
Dziecko zobaczyła pracownica, która wykonała telefon na policję: mały chłopiec wyglądał przez szybę w bagażniku i uderzał w nią dłonią. Matka dziecka podczas przesłuchania najpierw podała inną wersję wydarzeń, ale po poinformowaniu jej o monitoringu sklepu, przyznała się.
Kobieta tłumaczyła, że dziecko wyjątkowo wyprowadziło ją z równowagi, bo uciekało ze sklepu i była to dla niego kara. Sytuacja, która miała miejsce, wzbudziła podejrzenia policji o przemocy domowej (psychicznej i fizycznej), więc wdrożono procedury założenia "Niebieskiej Karty".