"Niedawno wpadłam do przyjaciółki, miałyśmy razem wyjść na kawę. Ponieważ nie była gotowa, musiałam na nią chwilę poczekać. Siedziałam w salonie, gdy ta krzątała się po mieszkaniu. Raz po raz wchodziła do łazienki, ale gdy przed wyjściem ja chciałam skorzystać z toalety, powiedziała mi, że nie mogę, bo jest tam jej mąż. Byłam trochę w szoku, bo nawet nie zauważyłam, że jest w domu.
Znajoma z uśmiechem przyznała, że nie miałam szans, bo jest 'na dłuższym posiedzeniu'. Byłam w szoku, bo ona nawet nie pukała, wchodząc do toalety. Cała sytuacja nie dawała mi spokoju. Ja jakoś nie wyobrażam sobie, by wchodzić do łazienki, gdy ktoś załatwia swoje potrzeby fizjologiczne.
Owszem podać papier toaletowy albo pomóc, jak dzieci były małe, ale na tym koniec. Nawet gdy maluchy załatwiały się na nocnik, robiły to w samotności przy przymkniętych drzwiach. Moim zdaniem każdemu z nas jest potrzebna nie tylko własna przestrzeń, ale i intymność. U nas w domu nikt nie wchodzi, nie puka i nie popędza.
Koleżanka przyznała z dużą swobodą, że już tyle lat się znają z mężem i widzieli siebie w każdej możliwej okoliczności, więc co za różnica. Ich już zupełnie nic nie obrzydza. Poza tym on tak długo przesiaduje na toalecie, że ciężko byłoby się doczekać na swoją kolej.
Dla niej to nie problem, by jedno brało kąpiel, a drugie siedziało na klozecie. Każdy wchodzi do toalety bez ostrzeżenia, kiedy tylko ma taką potrzebę. W ich łazience w takich okolicznościach odbywają się również najważniejsze rozmowy.
Ja z kolei jakoś sobie nie wyobrażam, by wejść do łazienki, by zrobić sobie makijaż i pogadać o tym, co robimy dziś na obiad, gdy mój mąż w tym czasie załatwia swoje potrzeby. Wspólna kąpiel czy prysznic mogą zbliżyć, owszem, ale ta cała reszta to mocna przesada.
Znajoma jednak twierdzi, że to absolutne normalne w zdrowym, długoletnim związku, w którym partnerzy nie mają przed sobą tajemnic. Ale przecież można świetnie się znać i jednocześnie nie robić z toalety Marszałkowskiej. Chciałam podpytać, jakie jest wasze zdanie na ten temat, bo szczerze mówić, dla mnie to bardzo dziwne. To przecież przekroczenie granic intymności!".