Uważam, że w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w dużym mieście, nie tak łatwo pozwolić dzieciakom na samodzielność. Podczas gdy my chodziliśmy sami do szkoły w klasie pierwszej, to dziś gros rodziców ma wątpliwości nawet w przypadku 10-latków. My ten trudny etap mamy już za sobą, ale chyba głównie dzięki przeprowadzce w spokojniejszą okolicę. Dziś także spokojnie puszczam córkę do osiedlowych sklepów, bo wiem, że to ważna lekcja. Szkoda tylko, że ostatnio moje dziecko nauczyło się, jacy okropni bywają ludzie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Świetne pamiętam z mojego dzieciństwa sklep niedaleko mojego domu. Nawet jak się źle coś policzyło, to miła pani zawsze dała na tzw. kreskę, bo znała rodziców i nie chciała stresować dzieci. Uwielbiałam, gdy musiałam biec po ten jeden ważny produkt, którego mamie akurat zabrakło. Czułam się taka dorosła i myślę, że wiele mnie to nauczyło. Chciałam takiej lekcji dla moich dzieci, choć uważam, że dziś jest to znacznie trudniejsze do osiągnięcia.
Metoda małych kroków
Nie puściłabym 10-latki samej do wielkiego marketu. Po dyskoncie córka chodzi sama z własną listą, a my podążamy gdzieś w pobliżu, robiąc inne zakupy. Małe sklepiki blisko domu? To świetne miejsca, gdzie dzieciaki mogą trenować samodzielność, umiejętność robienia zakupów i zarządzania budżetem.
Na naszym osiedlu mamy nawet kilka sklepów i piekarnię. Córka już od jakiegoś czasu biega po małe zakupy. W weekend moja 10-latka postanowiła, że pójdzie po pieczywo. Po powrocie opowiedziała, co się stało, a ja poczułam dumę i olbrzymią złość.
Szczyt chamstwa!
Otóż gdy stała w kolejce, pani ekspedientka zapytała, co podać. Choć była kolej mojego dziecka, nagle wcięła się kobieta stojąca za nim. Zupełnie ignorując obecność mojej córki, zaczęła wymieniać pieczywo, które chce kupić. Moje (jak się okazało) bardzo asertywne dziecko zwróciło uwagę, że teraz jest jego kolej. Na szczęście córka została obsłużona, jak należy.
Niepojęte jest dla mnie, że można zignorować kogokolwiek stojącego w kolejce, a co dopiero dziecko, które przecież się uczy i jest bez rodziców. Moja córka sobie poradziła, ale dla niejednego mógłby to być spory stres. Niestety, ekspedientki nie zawsze reagują na takie zachowanie klientów, co także moim zdaniem jest fatalne. Co więcej, "szanowna" pani nawet nie przeprosiła, dając mojemu dziecku pierwszą lekcję... chamstwa.
Nie jestem za zagadywaniem obcych dzieci, jeśli nie ma takiej potrzeby, ale też nie może być tak, że są traktowane jak powietrze. W tym procesie uczenia samodzielności potrzebują życzliwości nas, dorosłych, a nie takiego bezczelnego zachowania.
Jeśli dziś ignorujecie 10-latki, to nie oczekujcie, że te dzieciaki w przyszłości będą wam jakkolwiek ustępowały, że będą życzliwe i pomocne. Tłumaczenie rodziców na nic się zda, skoro sami uczycie, że liczy się tylko cwaniactwo.