"Gdy nasi pracownicy pojechali zabezpieczyć to rodzeństwo, to okazało się, że chłopca nie ma w domu, bo mama 'pożyczyła' go swojej przyjaciółce, żeby pocieszyć ją po stracie dziecka" – ten wpis kampanii "Rodzina jest dla dzieci" mocno nami wstrząsnął. Postanowiłyśmy nagłośnić sprawę rodzeństwa, które czeka na adopcję. Takich dzieci jest znacznie więcej.
Reklama.
Reklama.
Od kilku miesięcy 3,5-letnia Lila i 1,5 roczny Franek mieszkają w jednym z łódzkich domów dziecka. W dniu przyjęcia do placówki byli bardzo zaniedbani, ale szybko nawiązali relacje z innymi dziećmi. Widać u nich pewne zaległości rozwojowe, np. nie znali słowa "Łódź" czy niektórych kolorów. Oboje potrzebują mądrych i ciepłych rodziców, którzy będą w stanie się nimi zająć.
Matka regularnie zostawiała dzieci
Początkowo mama odwiedzała dzieci w placówce i dopytywała o ich zdrowie oraz samopoczucie. Szybko jednak okazało się, że kobieta wcale nie interesuje się dziećmi. Wyszło na jaw, że bardzo często podrzucała maluchy do swoich koleżanek, aby mieć czas dla siebie. Gdy osoby z pieczy zastępczej przyszły zabezpieczyć rodzeństwo, okazało się, że chłopca nie ma w domu. Matka "pożyczyła" go swojej przyjaciółce.
– To bardzo częste zachowanie u osób, które same pochodzą z domu dziecka lub rodzin dysfunkcyjnych. Matki deklarują, że będą odwiedzały dzieci, po czym przestają się nimi interesować – mówi Karolina Tatarzyńska działająca na rzecz kampanii "Rodzina jest dla dzieci".
Okazało się, że matka Lili i Franka odmówiła współpracy z asystentem rodziny i prawdopodobnie wyjechała z Polski. Dlatego dzieci mogą zamieszkać w dowolnym regionie kraju. O ojcu niewiele wiadomo, ale dom dziecka wnioskuje o pozbawienie obojga rodziców praw rodzicielskich. Sąd zwrócił się z prośbą o wskazanie rodziny zastępczej.
Wolą dziewczynki niż chłopców
Adopcja dzieci to proces, w którym dane osoby legalnie stają się rodzicami dziecka niebędącego ich biologicznym potomkiem. Kiedyś te procedury były znacznie bardziej utrudnione. Dziś jest łatwiej, ale i tak domy dziecka są przepełnione. Zdaniem Karoliny Tatarzyńskiej, problem może polegać m.in. na tym, że rodziny adopcyjne podchodzą do dzieci selektywnie.
– Rodzice adopcyjni często wolą dziewczynki niż chłopców. Ich zdaniem dziewczynki są mniej problematyczne, spokojniejsze i jest nieduża szansa, że w przyszłości wpadną w złe towarzystwo. Jest to jednak błędne myślenie. Płeć dziecka nie ma tu nic do rzeczy. Wiele zależy od czynników genetycznych, ale też od rodziców czy środowiska, w jakim dziecko jest wychowywane – podkreśla Karolina Tatarzyńska.
Osoby gotowe stworzyć dom dla 3,5-letniej dziewczynki i jej 1,5-rocznego braciszka, proszone są o przesłanie zgłoszenia w wiadomości na Fb Rodzina Jest dla Dzieci lub mailowo na: k.tatarzynska@capz.lodz.pl.
Lila i Franek to nie jest jedyne rodzeństwo, które pragnie być otoczone miłością. Takich dzieci jest znacznie więcej. Na nowy dom czeka też m.in. dwóch braci z łódzkiego domu dziecka – 5-letni Hugo i niespełna 3-letni Adaś.
Decydując się na adopcję, warto pamiętać, aby nie wybierać dziecka ze względu na jego płeć. Złym pomysłem jest też rozdzielanie rodzeństwa. Jeżeli dzieciom uda się być razem, będą w stanie łatwiej zaakceptować nową rzeczywistość, która jest dla nich wyjątkowo trudna. I to już na starcie.