Dzieci potrafią być okrutne, wiedzą to szczególnie rodzice nastolatków, ale żeby doświadczyć takiej przykrości ze strony bliskich koleżanek? Choć do tej pory było ok, to córka naszej czytelniczki nagle została potraktowana przez rówieśniczki bardzo nieprzyjemnie. "To przerażające, że nie mają świadomości, że komuś mogą sprawić przykrość." – żali się Patrycja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W naszym województwie właśnie mięła pierwsza połowa zimowych ferii. Po bardzo ciężkim pierwszym półroczu stwierdziłam, że moje dziecko musi odpocząć. Potrzebuje totalnego lenistwa i nic nierobienia. Pracuję zadanie, więc zawsze jestem, jeśli by mnie potrzebowała, jednak jako 12-latka sama potrafi sobie znaleźć zajęcie.
Nigdy nie wyjeżdżaliśmy rodziną na ferie. Nie lubimy nart, więc po co marnować urlop na coś, co nas nie interesuje. Początkowo, owszem, chciałam, by córka się 'nie nudziła'. W poprzednich latach dziadkowie zabierali Hanię do muzeów, kina, na łyżwy. Przerobiliśmy też szkolną zimę w mieście i jedno zimowisko. Doszłam do wniosku, że choć może jest to frajda, to nie jest to odpoczynek, jakiego potrzebuje moja córka.
Wspólnie uzgodniliśmy, że w tym roku będzie robić to, na co ma ochotę: spanie do południa, granie w gry na komputerze i odwiedzanie koleżanek itp. Byłam przekonana, że to świetny pomysł, do czasu, gdy moje dziecko wróciło do domu z płaczem.
Koleżeńskie przechwalanki
Kilka dziewczynek z klasy już wróciło z obozów, więc była świetna okazja, by się zobaczyć. Córka poszła bardzo podekscytowana na spotkanie, jednak koleżanki szybko ostudziły jej zapał. Wróciła zdruzgotana.
Dziewczęta, jedna przez drugą, przechwalały się, która gdzie była i co robiła, co wydawałoby się dość normalne. Miło spędziły czas na stoku – jedna w Alpach, druga na Słowacji, trzecia w Polsce, chciały się pochwalić. Jednak rozmowa nabrała nieprzyjemnego tonu. Koleżanki uznały, że skoro moje dziecko było w domu, to nie ma o czym opowiadać, poza tym nie zna się na nartach, więc nie dopuściły jej do słowa. Rozmawiały także o tym, co zamierzają robić w drugi tydzień ferii.
To zabolało
Hania powiedziała, że nie ma planów, a wtedy usłyszała: "Twoich rodziców nie stać na wyjazd na narty albo choć półkolonie? Jakby cię kochali, to by wzięli pożyczkę". To było okropne, bo nigdy nie chodziło o kasę, ale nawet jeśli faktycznie nie byłoby nas stać, to takie słowa nigdy nie powinny paść w niczyim kierunku!
Od kiedy półkolonie, kolonie, obozy i inne drogie atrakcje dla dzieci to konieczność? Jak to się stało, że brak planów na ten czas to 'świetny' pretekst do wykluczenia i szydzenia? Macie ambitne plany na ferie zimowe? Świetnie, ale może warto przeprowadzić wychowawczą rozmowę z dziećmi, że ten czas można spędzać na różne sposoby i wcale nie muszą to być narty w Dolomitach.
Wychowujecie pokolenie snobów, które miażdży każdego, kto odstaje od towarzystwa. To okrutne i złe!".