Od 15 stycznia z ferii mogą korzystać uczniowie w województwach dolnośląskim, mazowieckim, opolskim i zachodniopomorskim. Wkrótce wolne będą miały także kolejne dzieci. Dla wielu z nich będzie to bardzo atrakcyjny i aktywny czas. "Może moje słowa skłonią kogoś do refleksji" – pisze Agata, której zdaniem współcześni rodzice mocno przesadzają ze swoimi pomysłami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Postanowiłam napisać list do redakcji, bo moim zdaniem rodzice do reszty już oszaleli i to, co robią swoim dzieciom, jest po prostu złe. Może moje słowa skłonią kogoś do refleksji. W poniedziałek rozpoczęły się ferie zimowe. Oczywiście to gorący temat, więc wszyscy się wymieniają informacjami, gdzie w tym roku wysłali swoje pociechy. Słuchając tego wszystkiego, aż wstyd powiedzieć, że: 'moje dziecko tylko leni się w domu'.
Nie może być leniwie
Obozy narciarskie, snowboardowe, piłkarskie, taneczne, językowe, półkolonie naukowe, warsztaty, przyśpieszone kursy... Rodzice prześcigają się w pomysłach i zachwalaniu atrakcji, jakie wymyślili dla swoich pociech. Intensywny plan treningowy, kilka godzin lekcji w ciągu dnia, napięty harmonogram i zero marnowania czasu. Słucham i przecieram oczy ze zdumienia. Bo i owszem, może to być fajna forma spędzania czasu, ale czy po pracowitym pół roku w szkole dzieci naprawdę potrzebują tak aktywnych ferii?
Zauważyłam, że współczesne dzieci praktycznie nie mają kiedy odpoczywać, lenić się, nic nie robić. Jest szkoła, zajęcia dodatkowe i nauka, wyjazdy, warsztaty, szkolenia... Ja rozumiem, że wielu z nas mogło tylko marzyć o takim zimowisku i rodzice robią to dla dobra własnych pociech, ale czy to nie przesada? Skąd taka obsesja, by dzieci wiedzę i pasje rozwijały w każdej chwili wolnej od szkoły? Takie wyjazdy to wstawanie rano, posiłki o określonej porze i bardzo napięty plan.
Trzeba mieć pasję i cel
Większość dzieciaków pewnie jest nawet zachwycona takimi wyjazdami, bo owszem, są one atrakcyjne, ale czy tak naprawdę jest to potrzebne? W tym całym wariactwie rodzicom ucieka jedna cenna lekcja, którą my od życia dostaliśmy.
Rośnie całe pokolenie ludzi, którym dorośli planują każdą minutę życia. Wmawia się dzieciakom, że muszą brnąć i cisnąć bez chwili wytchnienia: uczyć się, podnosić kwalifikacje, mieć pasje i działać. A bezczynne leżenie na kanapie i bierny odpoczynek? To jedynie marnowanie życia.
Przecież to może być bardzo odkrywczy i kreatywny czas, a także szansa, by wyhamować i wsłuchać się w samego siebie. Moich rodziców nie było stać na kolonie, więc często nudziłam w domu i przenigdy nie nazwałabym tego straconym czasem".