Rosnące koszty za żłobek to efekt podniesienia płacy minimalnej. Za publiczne placówki rodzice płacą nawet 1000 złotych miesięcznie. To, że państwo się dokłada, niczego nie rozwiązuje. A może by tak dorzucić jeszcze babciowe? – grzmią internauci.
Reklama.
Reklama.
Ceny prywatnych żłobków mrożą krew w żyłach. W publicznych placówkach też nie jest lepiej. Od stycznia rodzice dzieci do lat 3 płacą więcej za żłobek państwowy. Wszystkiemu "winne" jest podniesienie płacy minimalnej. To nie tylko wyższe przelewy na konto, ale również podniesienie kosztów życia, w tym również cen za szkoły, przedszkola czy żłobki. Jedni odczują poprawę, inni, zwłaszcza rodzice, wciąż będą na tym samym poziomie życia lub wręcz zostanie on obniżony.
Państwowy to nie znaczy darmowy
Wydaje się, że państwowe instytucje, takie jak szpitale, szkoły, przedszkola oraz żłobki powinny być bezpłatne, skoro są prowadzone przez samorządy. Nic bardziej mylnego. Również w publicznych instytucjach i placówkach edukacyjnych koszty ponoszą obywatele. W dodatku odkąd podniesiono płacę minimalną, automatycznie wzrosły koszty m.in. za żłobek.
W tym roku kwota płacy minimalnej skoczyła z 3600 do 4242 zł brutto. To aż 642 zł więcej. Prawdziwymi szczęściarzami mogą czuć się mieszkańcy Warszawy. Zgodnie z decyzją prezydenta miasta rodzice nie muszą płacić za pobyt dziecka w państwowym żłobku. Ponoszą oni jedynie koszty za wyżywienie. A co z innymi miastami, w których żłobki finansowane są przez samorządy?
Wyższa płaca, większe koszty za żłobek
W innych miejscowościach czesne za żłobek uzależnione jest od kwoty płacy minimalnej. Jak podaje Business Insider, we Wrocławiu stawka za żłobek wynosi 18 proc. płacy
minimalnej. Dziś jest to już prawie 800 zł. Do tego trzeba doliczyć koszty wyżywienia, co daje blisko 1000 zł miesięcznie.
Z tego samego źródła wiemy, że w Bydgoszczy stawka żłobkowa wynosi mniej, bo 13,5 proc. W drugim półroczu rodzice płacili więc 486 zł, a dziś jest to 572 zł. Czesne można obniżyć, jeżeli rodzinie przysługuje zasiłek albo do tego samego żłobka chodzi więcej niż jedno dziecko z danej rodziny. W Łodzi stawka to aż 20 proc., czyli skok z 720 do 848,40 zł miesięcznie.
Jest "żłobkowe". Będzie też "babciowe"?
Oprócz świadczenia 500 plus, które teraz wynosi 800 plus miesięcznie na każde dziecko, rodzice mogą liczyć na tzw. żłobkowe. To dopłata z ZUS w wysokości 400 zł. Przyznawana jest ona rodzicom, których dzieci uczęszczają do żłobka. Opłaty za placówkę są wówczas pomniejszane o tę kwotę.
Wygląda na to, że nie wszystkim podoba się to, że rząd dofinansowuje rodziców. W sieci pojawiło się sporo głosów krytyki.
– Dostają żłobkowe i 800 plus, a chcą jeszcze więcej. Może zacznijmy płacić rodzicom za to, że w ogóle oddychają! – pisze jeden z internautów.
Skoro rodzice dostają tyle pieniędzy na dzieci, osoby ze starszego pokolenia liczą na "babciowe". Czy takie dopłaty są w planach? Możliwe, że to życzenie się spełni. Premier Donald Tusk już w kampanii wyborczej obiecywał wprowadzenie tzw. babciowego.
– Śmialiście się z "babciowego", będzie "babciowe" w nowym roku. W ramach
programu Aktywna mama wypłacimy 1,5 tys. zł miesięcznie każdej mamie, rodzinie,
rodzicom, którzy potrzebują pomocy na opiekę nad swoim dzieckiem – mówił
premier podczas swojego exposé.
Jak sądzicie, czy "babciowe" to równie dobry pomysł, co "żłobkowe"?