Rodzice, którzy zostawiają swoje maluchy w żłobku lub przedszkolu, często mają problem z odpuszczeniem kontroli. To niejednokrotnie prowadzi do konfliktów na linii rodzic-opiekunowie. Przeczytajcie, jakie pytanie mamy lub taty najbardziej wkurza nauczycieli w placówkach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rodzice, którzy oddają pierwszy raz dziecko do przedszkola lub żłobka, często mają problem z tym, ile dziecko zjada w placówce. Jest to związane z odpuszczaniem poczucia kontroli, które dotychczas mieli w sprawie żywienia swojego dziecka. Zanim maluch pójdzie do placówki opiekuńczo-edukacyjnej, zwykle opiekę nad nim sprawują rodzice, niania albo dziadkowie, więc to, co je i w jakich ilościach, jest kontrolowane bardzo dokładnie.
Kiedy maluch zostaje pod opieką opiekunek w żłobku czy nauczycielek w przedszkolu, nagle rodzice tę kontrolę tracą w pewnym stopniu. Nie każdy umie się z tym pogodzić i za każdym razem, kiedy odbiera dziecko, chce dokładnie wiedzieć, ile danego dnia kilkulatek zjadł i jakie to były posiłki. Po trosze wynika to z troski o to, by dziecko nie było głodne i korzystało z posiłków, za które przecież uiszczają opłaty.
"Czemu tak mało?!"
Świetny post na ten temat napisała Marlena Chlabicz, ekspertka od żłobków, która w mediach społecznościowych prowadzi profile pod nickiem Żłobkowa Ciotka. Chlabicz napisała z perspektywy opiekunki dzieci w żłobku, ale podobne odczucia zapewne ma wiele nauczycieli przedszkolnych:
"Kiedy odbieram Ziuty z przedszkola/żłobka, pierwsze co słyszę z ust innych rodziców to 'zjadł?', 'ile', 'czemu tak mało?'. Często pojawiają się również naciski, prośby ze strony rodziców, żeby tego malucha w jakiś sposób przekonać do zjedzenia całej porcji w placówce" – komentuje we wpisie ekspertka. Kobieta ostrzega jednak, że taka nadmierna troska, namawianie i wymuszanie zjedzenia "choćby jeszcze kilku kęsów" może prowadzić u malucha do negatywnych skutków.
Krzywda psychiczna i emocjonalna
Rodzice, którzy odbierają malucha i w drzwiach sali dopytują o to, czy dziecko zjadło i ile dokładnie, denerwują nie tylko rodziców, którzy w międzyczasie chcą odebrać swoje pociechy, ale również nie pozwalają opiekunkom w pełni zająć się resztą dzieci. Ponadto Chlabicz zauważa, że naciski i presja wywierana na dziecku dotycząca jedzenia może diametralnie wpłynąć na jego emocje i psychikę.
Kilkulatek po takim zmuszaniu do posiłku może jedzenie kojarzyć z negatywnymi uczuciami, które będą powodowały np. problemy z samokontrolą podczas jedzenia lub emocjonalnym zajadaniem stresu. Zamiast tego należy u malucha budować pozytywne skojarzenia z jedzeniem, bez zmuszania czy wywierania presji, że coś musi zjeść.
Chlabicz wymieniła w poście kilka sposobów na takie pozytywne skojarzenia z posiłkami: "stawiając na wspieranie zdrowych nawyków żywieniowych, edukację i stworzenie przyjemnej atmosfery przy stole. Oswajajmy różne produkty, bawmy się, gotujmy wspólne posiłki, rozmawiajmy o jedzeniu, szanujmy wybory maluszka oraz jego preferencje". Do postu dołączone jest wideo, które w nieco prześmiewczy sposób pokazuje żłobkową scenkę. Mama występująca w niej dopytuje, czy opiekunka nie mogłaby dziecku "wciskać" większej porcji jedzenia, bo "przecież ona za to płaci".