Nie będę się wypowiadać w imieniu całego pokolenia milenialsów, ale przyznaję: ten nowy trend, który szturmem podbił TikToka, nie jest dla mnie. Rozumiem potrzebę powrotu wspomnieniami do beztroskich lat, ale na myśl o sprzątaniu tego wszystkiego robi mi się słabo. O co chodzi? O nostalgiczne święta!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jestem aspirującą minimalistką, choć uwielbiam kicz – piszę ten tekst, zerkając na plastikową (różową!) butelkę na wodę w kształcie Matki Bożej przywiezioną z Lichenia. Wspomnienie Bożego Narodzenia z dzieciństwa to dla mnie nie tylko prezenty (przynoszone przez Dzieciątko), dzielenie się opłatkiem (nie znoszę) i oglądanie "Kevina samego w domu" z rodziną. To również dekoracje.
Cały ten ukochany kicz
Bombki w kształcie grzybków, szyszek, dzwonków i bałwanków – w jaskrawych kolorach, oczywiście. Ususzone plastry pomarańczy. Wstążki. Sztuczny śnieg. Lameta. Kilogramy (no, może trochę przesadzam) lamety na choince. Do tego łańcuchy z plastikowych koralików i te DIY, z bibuły. Lampki. Kolorowe! Dużo lampek, wszędzie lampki – nie tylko na świątecznym drzewku, ale też na oknach, na parapetach, przy firankach.
W grudniu mieszkanie, w którym dorastałam, zmieniało się w Airbnb prowadzone przez elfy (mamo!). Pojawiały się czerwone zasłony, czerwone dywaniki łazienkowe i czerwone koce. Czerwone serwetki, czerwone poduszki. Ewentualnie z elementami złota, zieleni i bieli. Ceramiczne figurki mikołaja i mikołajowej na telewizorze, wycinane z papieru śnieżynki przyklejone do ścian. Orzechy włoskie i dziadek do orzechów (a jak!) na świątecznej tacy. Tuż obok na stole, na czerwonym obrusie, gwiazda betlejemska.
Uwielbiałam to. To były moje święta, to był mój dom. Dziś wspominam ten świąteczny kicz z nostalgią, jednak poszłam w przeciwnym kierunku. Przy plastikowej Bozi stoi malutka, 10-centymetrowa choinka z Ikei. Poszewki dwóch poduszek zamieniłam na czerwone (prezent od mamy). Na kuchennym blacie, przy pomarańczach, aniołek z włóczki, zrobiony przez babcię. Wystarczy. Ja jestem milenialsem, więc, jak twierdzi "New York Post", trendu popularnego wśród zetek – nostalgic Christmas – nie zrozumiem.
Pokolenie Z oszalało na punkcie tego trendu
"W tym roku pokolenie Z (urodzone w latach 1997-2012 – przyp. red.) nie marzy o beżowych świętach. Pozbawiony życia minimalizm – spopularyzowany przez influencerów z pokolenia milenialsów, którzy dekorują mieszkania tak, by pasowały do ich instagramowego contentu – upada. Wszystko dzięki zetkom, które desperacko poszukują iskry radości pochodzącej z podejścia: im więcej, tym lepiej" – pisze "New York Post".
Przykładem takiego podejścia jest TikTokerka @aver.deedle (zetka), która w swoim viralowym filmie mówi wprost: koniec z beżem i szarością, koniec z nudą. Czas na tęczę, przypadkowy papier do pakowania prezentów, niepasujące do siebie bombki, kolorowe lampki i świąteczny kicz. Nostalgiczny powrót do przeszłości. Zobaczcie zresztą jej film:
Trend nostalgic Christmas jest tym, co wielu z nas pamięta z dzieciństwa. Jest dekoracyjnym nadmiarem, bogactwem kolorów i błysków (nie mylić z glimmerami, choć można chyba uznać, że dla zetek nostalgiczne święta są glimmerem). Może i jest tandetą, ale co z tego, skoro daje komuś radość?
To właśnie ten kicz wywołuje uczucie ciepła, przytulności. Pozwala nam wrócić wspomnieniami do czasów dzieciństwa, czasów beztroski. Choć (jako milenials) nie chcę go pod swoim dachem, z przyjemnością spędzam święta u mamy czy u dziadków. Jestem przekonana, że świąteczną atmosferę tworzą ludzie, a nie przedmioty, a jednak w tym wypadku te kolorowe dekoracje nieco pomagają.
Jeśli przemawia do was estetyka nostalgic Christmas, zajrzyjcie na Instagram lub TikToka – wpiszcie w wyszukiwarkę hasztagi #nostalgicchristmas lub #maximalistchristmas. Do świąt zostało niewiele czasu, ale być może uda wam się zainspirować i wprowadzić do waszych domów i mieszkań nieco nostalgii. Nie zdziwcie się, jeśli zrobią to za was wasze nastoletnie dzieci – przecież to zetki!