Ubieranie choinki zwykle jest jednym z najmilszych elementów przygotowań do świąt. Kto nie lubi dekorować świątecznego drzewka, wyciągać kolorowych ozdób z pudełek i patrzyć na migoczące światełka? Szczególnie jeśli ma w domu małe dzieci, ekscytujące się tym przedsięwzięciem? Opowiem wam o refleksji, która przyszła do mnie po ubieraniu choinki z moimi dziećmi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Święta zbliżają się wielkimi krokami i w wielu domach świąteczne przygotowania ruszyły już pełną parą. Niektórzy robią zakupy spożywcze, inni kompletują prezenty, wiele osób ma już ubraną choinkę. Kilka dni temu razem z partnerem i dziećmi również postanowiliśmy, że już czas przynieść do domu świąteczne drzewko.
Dzieci w wieku przedszkolnym były cały dzień podekscytowane i dopóki choinka nie stanęła w pokoju, a one nie mogły chwycić za pudełka z ozdobami, nie mogły usiedzieć w miejscu. Właściwie doskonale je rozumiem, nadal pamiętam, ile przeróżnych emocji towarzyszyło mi, kiedy, mając 6 lat, poszłam z tatą na rynek po choinkę. To do dziś jedno z moich ulubionych wspomnień: szłam w śniegu, czując mróz na nosie i policzkach, asekurując choinkę, którą tata ciągnął na moich drewnianych sankach.
Odkąd jestem mamą, co roku razem ze swoimi pociechami ekscytuję się pojawieniem się w domu świątecznego drzewka. Uwielbiam celebrować z moimi synami ten czas: słuchać gwiazdkowych piosenek, wieszać na kłujących gałązkach bombki i cieszyć się magią świąt.
Samodzielne ubieranie choinki
W tym roku moje dzieci postanowiły w całości wziąć na siebie to zadanie. Zrobiły łańcuchy z papieru, przyniosły z szafy pudła z bombkami i rozpoczęły wieszanie ozdób. Pozwoliłam im zająć się tym właściwie od początku do końca, chociaż wszyscy moi najbliżsi wiedzą, jakie to musiało być dla mnie trudne. Kto mnie zna, ten wie, że jestem królową perfekcjonizmu (szczególnie w kwestiach sprzątania i estetyki w domu) i uwielbiam nad wszystkim mieć kontrolę.
A samodzielne ubieranie choinki przez 5 i 3,5-latków z kontrolą rodzica ma naprawdę mało wspólnego. Pozwoliłam im jednak zrobić to tak, jak oni uważają za najlepsze, pomagałam tylko założeniu lampek i w wieszaniu ozdób na wyższych gałązkach (ale też według ich uznania i instrukcji). Na koniec chłopcy pełni dumy ogłosili, że choinka jest gotowa do świąt.
I wiecie co? To, co najbardziej mnie korciło, to poprawienie różnych bombek i łańcuchów po tym, jak powiesili je synowie. Bo gdzieś widziałam puste przestrzenie, w innych miejscach bombki wisiały na gęsto jedna przy drugiej. Nie jest to idealna choinka niczym z wystawy w szwedzkiej sieci z wyposażeniem wnętrz. Powstrzymałam się jednak przed tym, nawet kiedy już spali i nie byliby nawet świadomi mojej ingerencji.
Powstrzymałam się dla ich dobra
Wiecie, dlaczego pokonałam w sobie tę ogromną chęć zmiany? Bo, będąc dzieckiem, sama często widziałam, że dorośli musieli coś po mnie poprawiać. Nigdy z ust rodziców nie usłyszałam, że zrobiłam coś źle i trzeba zrobić to drugi raz, lepiej. Ale widziałam, że czasem ktoś z bliskich poprawiał po mnie krzywo ubraną choinkę albo kroił na drobniejsze kawałki sałatkę jarzynową, kiedy – wg jego opinii – zbyt grubo pokroiłam marchewkę.
Nie musiałam tego usłyszeć, ale widząc takie zachowania, budowało się we mnie poczucie, że wszystko robię niewystarczająco dobrze. Teraz już wiem, że stąd wynika moja chorobliwa potrzeba porządku i perfekcjonizm w różnych kwestiach. Proszę, nie róbcie tego swoim dzieciom. One teraz w tym przedświątecznym czasie są bardzo podekscytowane zbliżającymi się wydarzeniami i chcą być częścią przygotowań.
Kiedy krzywo ubiorą choinkę albo zrobią nieidealne wzorki na piernikach – nie poprawiajcie po nich. To buduje w nich ogromne poczucie bycia niewystarczającymi i sprawia, że ulatuje z nich cała ekscytacja, która jest elementem magii świąt. Do tego możecie im zafundować różne problemy natury psychicznej i emocjonalnej, a chyba nikt nie chce w taki sposób świadomie skrzywdzić swoich dzieci. Na te święta mam dla wszystkich jedną radę: nauczcie się odpuszczać.