Definicje emocji są na tyle niejednoznaczne, że nawet dorośli się nich gubią. Uczuć nie da się łatwo klasyfikować, kategoryzować, opisywać. Dla każdego będą zawsze nieco inne. Jedyne, co naprawdę możemy zrobić to słuchać i przygotować się na to, że nie zawsze znajdziemy rozwiązanie lub odpowiedzi, których szukamy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dziecku, a nawet nastolatkowi, może być trudno ubrać w słowa uczucia. Nie zdarzy się więc raczej, że przyjdzie do rodzica i powie: Odczuwam niepokój i wzmożony lęk. Jako rodzice, dorośli, mamy zadanie, by próbować odczytywać komunikaty, które nie będą bezpośrednie, ale mogą mieć ukryte znaczenie.
Oto ich przykłady:
"Nienawidzę siebie!"
"Nigdzie nie idę!"
"Zostaw mnie w spokoju!"
"Nie zostawiaj mnie samego"
"Nie chcę iść do szkoły!"
"Nie będę robić pracy domowej!".
Wiem, że nie jest łatwo zrozumieć, znieść gorzkie słowa, pozostać otwartą dla dziecka, świadomą, spokojną, przyjmować wszystko z akceptacją. To trudne. Jednak stanowi podstawę do budowania głębokiej, prawdziwej relacji i zaufania dziecka do nas, jako rodziców.
Próbujmy, nie ignorujmy sygnałów, zachowań niepokojących. I zawsze podejmujmy próbę rozmowy, usiądźmy obok i zapytajmy: "Jak mogę cię wesprzeć?", "Co mogę dla ciebie zrobić?".
Definicja emocji
U mniejszych dzieci warto nazywać emocje od samego początku. Nazywać uczucia, nie unikając ich szerokiej palety i dokładnych nazw. Nie upraszczać sfery uczuć, ona prosta bowiem nie jest i dziecko również odczuwa jej wszystkie wariacje.
Kiedy płacze, a nawet krzyczy, warto po prostu być, a kiedy największa burza minie, powiedzieć coś w rodzaju: "Widziałam, że było ci trudno. Czułaś smutek, ponieważ wyłączyłam bajkę, tak?".
Takie proste nazywanie emocji, które jako dorośli jesteśmy w stanie trafniej odgadnąć i opisać, będzie jednym z fundamentów dla równowagi psychicznej dziecka w przyszłości.
To wiele umieć powiedzieć, co nas boli. Wskazać nie tylko ból fizyczny, ale umieć lokalizować ból duszy. Dla większości z nas teraz to praca, którą wykonujemy w gabinetach psychologów. Kiedy my byliśmy dziećmi, nikt z dorosłych raczej nie zadawał nam pytania o to, co teraz czujemy ani nie dawał nam przyzwolenia na emocjonalność, szczególnie tę brzydką jej stronę.
Teraz mamy większą wiedzę i możemy zrobić to inaczej. Poprowadzić nasze dzieci ku zdrowiu psychicznemu. Zapewnić im warunki komfortowe na tyle, by miały poczucie, że mogą nie tylko pokazać swoje trudne oblicza, ale również o nich pogadać.
Empatia, otwartość, wiedza i wsparcie, również dla siebie, to czynniki, które nie tylko pozwolą wam zlokalizować źródła problemów, ale również dadzą nadzieję na ich rozwiązanie.
Słuchajmy naszych dzieci, nie zagłuszajmy ich. Nikt nie ma nam nic ważniejszego do powiedzenia niż one.