Nie mów "zostanę z nim dla dziecka". Nie mów osobie z wątpliwościami: "zostań z nią dla dziecka". Nie opierajmy decyzji o relacjach związkowych o dziecięce plecy. One nie zostały do tego stworzone, dziecko nie jest częścią związku między dwojgiem ludzi, nie jest ich kartą przetargową, nie jest ich elementem. Dziecko jest odrębnym bytem, a z rodzicami ma mieć relacje rodzic-dziecko. Tylko i wyłącznie takie.
Dziecko natomiast jest częścią rodziny, którą tworzycie z partnerem/partnerką i waszym potomstwem. To wciąż nie oznacza, że powinno mieć wpływ na jakość i kierunek waszej relacji w związku partnerskim, natomiast oznacza tyle, że was obserwuje.
Jest waszym najwierniejszym widzem w teatrze życia. I kiedy ogląda spektakl zatytułowany: "Życie małżeńskie", ogrom jego scenariuszy wniesie do swoich projekcji, schematów, decyzji w przyszłości. To, co mu teraz pokażecie, będzie miało wpływ na całe jego życie.
Spora odpowiedzialność, prawda? Mnie też przeraża. Szczególnie że z moim schematami i doświadczeniami rodowymi, mam przed sobą jeszcze wiele pracy własnej i z partnerem również.
I nie mogę bardziej zgodzić się ze słowami znanej psycholożki. Dr. Nicole LePera pisze: "Pozostanie w toksycznym, niezdrowym związku, nie pomaga dziecku. Uczy go tylko tego, że takie związki są normalne. Uczy go tego, że brak szacunku w związku między dwojgiem ludzi jest normalny".
I kontynuuje, co możemy podarować dziecku, odchodząc ze związku, w którym nie ma już miejsca na czułość, miłość i wzajemne zrozumienie: "Czasem najbardziej potężnym doświadczeniem, jakiego częścią może być dziecko, jest widzieć, jak dorosły wybiera siebie. Stawia własne, niezależne kroki. Odchodzi. To dla niego zapis: jeżeli kiedyś będę musiał wybrać siebie, również to zrobię".
Rozbite rodziny? A czymże one właściwie są? Głęboko czuję, że rodzina może być równie rozbita, oficjalnie pozostając "razem". W momentach, kiedy dzieci widzą wzajemną niechęć rodziców do siebie, są świadkami kłótni, wrzasku, łez. Czy to nie mieści się w definicji rozbicia? A najbardziej rozbitym elementem tej trudnej układanki są właśnie dzieci. To one będą sklejać się przez całe dorosłe życie, a i tak po drodze wpadną do tych samych rzek. I będą potrzebować bardzo dużo siły, by się z nich wyrwać.
Czytaj także: