Chcieliśmy, by nasze pociechy bardziej skupiały się na sobie, pozwalaliśmy, by nie dzieliły się zabawkami, by wyznaczały wyraźne granice rówieśnikom i odważnie mówiły "nie". Dziś te dzieciaki mają po kilkanaście lat i są zbyt skupione na sobie. "Nie ma w nich tej troski o kolegów, którą świetnie pamiętam z własnego z dzieciństwa" – zauważa nasza czytelniczka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem wściekła i nie jestem w stanie pojąć, co się dzieje ze współczesnymi nastolatkami. Córka ostatnio bardzo się rozchorowała i nie było jej w szkole aż przez tydzień. Niestety w całej klasie nie znalazło się ani jedno dziecko, które pożyczyłoby jej notatki. Owszem można podać strony z książek i ćwiczeń, ale przecież to, co było na samej lekcji, to, co pani dyktowała lub zapisywała na tablicy, trzeba odpisać od kogoś. Tylko od kogo?
Nie, bo nie
Córka usłyszała, że koleżanki się boją, że zgubi lub zniszczy zeszyt, a poza tym jest praca domowa i się muszą uczyć. Nie mieści mi się to w głowie. Świetnie pamiętam, jak było, gdy sama chodziłam do podstawówki. Kiedy ktoś był chorował, sama pani pytała: 'kto zaniesie lekcje?'. A jak nie nauczycielka, to mama zaraz upominała, że koniecznie trzeba pomóc biedakowi.
Niosło się zeszyty osobiście, machało przez okno i wysyłało liściki. Pożyczanie zeszytów było czymś naturalnym i mało kiedy chory musiał się sam o nie prosić. Dziś, jeśli ktoś da odpisać, to jest cud!
Przecież nauczyciele nie będą słychać, że córka była chora. Musi przyjść do szkoły przygotowana i z nadrobionymi zaległościami. Tylko jak to teraz zrobić, skoro pomaganie innym nie jest modne? Pytam więc córkę, czy w takim razie jakaś koleżanka nie może wysłać zdjęć notatek, ale na to także chętnych nie ma. Choć każda ma komórkę, wymówek nie brakuje: 'robię niewyraźne notatki', 'trochę skrótowo', 'może ktoś inny'... A mnie normalnie brakuje słów.
Mocno zirytowana zadzwoniłam do jednej z mam i łaskawie w końcu ktoś podesłał zdjęcia. Ale tak prosto nie było, bo znajoma uważa, że dziecka do niczego nie będzie zmuszać. Niepojęte!
Dzielić się nie trzeba
Córka tłumaczy, że teraz zeszytów się nie pożycza, bo to prywatna własność. Nie każdy ładnie prowadzi zeszyt, nie każdy też słucha na lekcji, ci, co ciężko pracują, nie chcą być wykorzystywani. Są także duże obawy, że ktoś zniszczy lub zgubi zeszyt.
Ale to przecież zupełne inna sytuacja. Córka nie jest leserem, który olewa szkołę i tuż przed końcowym egzaminem chce gotowca. Była chora i potrzebuje informacji, co nauczyciele przerabiali na poszczególnych lekcjach.
Gdzie się podziała troska o kolegów i koleżanki? Zwyczaj zanoszenia lekcji chorym uczył czegoś ważnego, dziś już nikt o tym nie pamięta. Wychowaliśmy pokolenie egoistów, którzy najpierw nie dzielili się zabawkami, teraz nie pożyczają zeszytów, a w przyszłości, zamiast wykazać się empatią, powiedzą: 'to nie mój problem'".