Choć mają co najwyżej 13 lat, są bardzo krytyczni, nie boją się wyrażać swoich opinii, są kompetentni, świadomi, uważni, tolerancyjni i... zapatrzeni w swoje smartfony. Pokolenie alfa: moja córka, jej koledzy i koleżanki. Powód do dumy, ale i potwornego lęku o ich przyszłość.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Urodziłam się w latach 80. i świetnie pamiętam, jak wielu rodziców marzyło o tym, by ich pociecha znalazła lepsze jutro gdzieś poza granicami Polski. Choć brakowało dobrych nauczycieli, byli pewni, że znajomość angielskiego to coś, o co trzeba koniecznie zadbać. Zajęcia dodatkowe typu tenis czy piłka nożna? To była fanaberia jedynie bogatych. Mało kogo było na to stać i mało kto widział w tym sens. Dziś rodzice zapewniają swoim pociechom zupełnie inny start.
Super start w przyszłość
Różne zajęcia dodatkowe mają rozwijać pasje, ale i zapewnić dzieciakom lepszą przyszłość. I jestem pewna, że to będzie naprawdę świetnie wykształcone pokolenie. Chodzi nie tylko o edukację, ale i o same dzieciaki.
Pokolenie alfa szczerze mnie zadziwia. My zakuwaliśmy, oni pytają: po co i dlaczego? Wszystko chcą zrozumieć, ale potrzebują też widzieć sens. Uważam, że współczesne 10-latki są znacznie poważniejsze i mądrzejsze niż my te 20-30 lat temu. Niestety poza ogromnym zachwytem, odczuwam również duży smutek i lęk. Mam wrażenie, że starając się tak zaopiekować przyszłością dzieci, wielu rodziców jednocześnie coś gubi... wręczając dziecku telefon.
To niesamowite, że dorośli tak precyzyjnie dobierają zajęcia, zwracają uwagę na metody nauczania i prowadzących, dbają o zdrowie, żywienie, emocje i wiele innych aspektów ich życia, a jednoczenie absolutnie nie zwracając uwagi na to, co ich dziecko robi w sieci.
To nie jest zabawa
W naszej szkole jest zakaz korzystania z telefonów – nie dlatego że pedagodzy chcą, by dzieci na przerwach czytały książki czy rozmawiały z rówieśnikami. O nie! Chodzi o to, że uczniowie nagrywają ukradkiem krepujące sytuacje czy osobiste zwierzenia, a potem zamieszczają filmiki w sieci, by inni mogli się pośmiać. Na komunikatorach dają sobie wyzwania z obrażania i poniżania innych. Nie brakuje też sadystycznych zachowań czy wymiany linków z treściami dla dorosłych. Te doniesienia mnie przerażają.
Mam wrażenie, że w tej "zabawie", która tak bardzo pochłania tweensy i nastolatki, można być jedynie ofiarą lub oprawcą, a dla neutralnych obserwatorów nie ma miejsca. Nie godzę się na to, ale jednocześnie dziecka odciąć zupełnie od tego nie mogę.
Nie moja sprawa?
Niestety, tak jest wszędzie i ciężko z tym walczyć. Zadziwia mnie, jak wiele osób jest zdania, że telefon to prywatna sprawa dziecka i rodzic nie zamierza kontrolować, co jego pociecha robi w sieci. To brak granic, ale i brak jakiejkolwiek rozmowy.
Przecieram oczy ze zdumienia. Bo to, owszem, niezwykle mądre pokolenie, które obsługę smartfona ogarnęło szybciej niż prawidłowe trzymanie kredki, tylko skąd ma wiedzieć, jakie zachowania i treści w sieci są ok?
Mówi się, że alfy mają szansę stać się pokoleniem wyjątkowych ludzi. I prawie jestem tego pewna, tylko jakoś ten telefon mi tu nie gra.
Dajesz swobodę oraz luz, o którym sama marzyłaś, ale wcale nie jesteś "spoko" rodzicem, pozwalając na coś takiego. Mocno się zastanawiam, co wyrośnie z tak świetnie wykształconego i inteligentnego pokolenia, któremu tak bezrefleksyjnie rodzice wręczają komórki, jednocześnie dając przyzwolenie na tak okropne zachowanie w sieci.