Wiele kobiet ma tendencję, żeby wszystko robić samodzielnie. Czasem natłok uczuć i obowiązków doprowadza do problemów emocjonalnych. Przeczytajcie wiadomość od mamy, która miała wyrzuty sumienia, że krzyczy na dzieci. Potem odkryła, gdzie jest źródło jej frustracji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą od kilku lat: moje dzieci mają teraz 7 i 3 lata. Myślę, że po tych kilku latach doświadczenia, mogę się podzielić z innymi matkami pewnymi obserwacjami. Chciałam zapewnić każdą z was, że nigdy w żadnym rodzicielskim problemie nie jesteście same. Jest nas tysiące. Sama borykałam się ostatnio z pewną kwestią, która doprowadzała mnie do płaczu i wyrzutów sumienia" – zaczyna swój list Iza, mama dwójki dzieci.
"Chodzi o to, że zawsze byłam grzeczną dziewczynką. Rodzice wychowywali mnie w poczuciu, że muszę dbać o to, by innym nie sprawiać przykrości, by w moim towarzystwie czuli się szanowani i wysłuchani. Zawsze byłam prymuską, zadowalałam wszystkich dookoła i dbałam o to, by swoim zachowaniem nie skrzywdzić czyichś uczuć. Tak byłam wychowana".
Rodzina na pierwszym miejscu
Kobieta opowiada o tym, jak sama doprowadziła się do frustracji i zmęczenia, które rozładowywała na dzieciach: "Kiedy zostałam mamą, starałam się tak samo dbać o partnera i dzieci – ich dobro i pozytywne samopoczucie zawsze były najważniejsze. Dlatego poświęcałam się rodzinie, w wielu kwestiach rezygnowałam z siebie, zapominałam o własnym dobrym samopoczuciu i dbaniu o swój stan psychiczny i emocje.
I wiecie co? Doprowadziłam się do skrajnego przemęczenia. Byłam pewna, że to ja najlepiej posprzątam, ugotuję, zajmę się dziećmi. Przy tym chciałam się spełniać zawodowo i zawsze być przy dzieciach, kiedy tego potrzebują. Dla męża starałam się być żoną, przyjaciółka i kochanką.
Chowałam swoje emocje, odsuwałam od siebie chęć rozpłakania się i skupiałam zawsze na tym, że coś mam do zrobienia. Nie pozwalałam nikomu wyręczać się, bo byłam pewna, że wszystko zrobię najlepiej. Doprowadziłam się tym wszystkim do takiego stanu, że niewiele było mi potrzeba, żebym się rozpłakała albo kolejny raz w ciągu dnia nakrzyczała na swoje dzieci z jakiegoś błahego powodu".
Naucz się stawiać na siebie
"Chciałam tylko powiedzieć innym zmęczonym matkom, że nie są same. Dla mnie skończyło się to terapią i nauką dbania o siebie. Każdego dnia staram się stawiać czasem siebie na pierwszym miejscu i zwracać uwagę na to, czy nie tłumię emocji, żeby tylko nie sprawić innym przykrości. Od kiedy nad tym pracuję, okazało się, że opuściły mnie wyrzuty sumienia, że coś robię niewystarczająco. Coraz rzadziej łapię się też na krzyczeniu na dzieci.
Zamiast tego staram się skupiać na tym, by jak najwięcej poświęcać czasu sobie, a dopiero potem rodzinie. To nie tak, że zaczęłam olewać potrzeby innych. Ale dotarło do mnie, że kiedy zadbam o swoją psychikę i emocje, to jestem spokojniejsza i więcej z siebie mogę dać najbliższym.
Polecam każdej mamie takie skupienie czasem na sobie i postawienie siebie na pierwszym miejscu bez wyrzutów sumienia. Dzięki temu nie tylko można przestać być przemęczonym, ale naprawdę czerpać radość i spełnienie z bycia mamą"– kończy swój szczery list mama dwójki dzieci.