Choć choinki i bombki w niektórych sklepach pojawiły się już we wrześniu, to wzbudzały one lekki dysonans. Po Wszystkich Świętych można jednak uznać, że już oficjalnie rozpoczęliśmy przedświąteczny okres. Teraz można bezkarnie szukać prezentów, wybierać stroiki i... straszyć dzieci mikołajem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niektórzy buntują się przed Halloween i zbyt strasznymi potworami. Ci sami rodzice teraz zaczęli narodowe straszenie kilkulatków. Przed najbliższe dwa miesiące, będą swoim pociechom powtarzać najgorszą groźbę, jaką dziecko może usłyszeć: "Jak będziesz niegrzeczny, to mikołaj cię ukarze".
3,2,1, start! Zaczynamy narodowe straszenie
Nie ważne, czy to sklep, piekarnia, czy przedszkole, od tygodnia słyszę, jak wszędzie dookoła dzieci są już szczute mikołajem: "Uważaj, mikołaj wszystko widzi", "Rób tak dalej, a mikołaj nie przyjdzie", "Ja myślę, że takie zachowanie mikołajowi się nie spodoba"... Przecieram oczy ze zdumienia, bo myślałam, że te czasy dawno minęły. Tymczasem robi to cała masa rodziców.
Łapię się za głowę, bo rozpoczął się listopad i nagle część rodziców przestała rozmawiać ze swoimi dziećmi. Zamiast racjonalnie wyjaśnić, dlaczego ich pociecha powinna coś zrobić, wmawiają kilkulatkom, że mają się uspokoić, bo jakiś gruby facet w czerwonym kubraku patrzy i wymierzy im surową karę. Brawo! W styczniu kim będziecie straszyć? Babą Jagą?
Nie mieszajmy w to mikołaja
Okazuje się, że święty mikołaj to nadal bardzo popularna sezonowa metoda wychowawcza. Idealna do chwilowego ujarzmienia kilkulatka oraz totalnego zrujnowania magii świąt. Jako mama sama niekiedy (ostatnio to nawet cały czas) bywam potwornie zmęczona, ale nie wyobrażam sobie, by grozić rózgą czy brakiem prezentów? Przecież to jest okrutne!
Przez najbliższe dwa miesiące dzieci powinny się z wypiekami na twarzy oczekiwać na mikołaja, pisać do niego listy, zdobić dom i robić całą masę miłych rzeczy dzięki, którym powstaną piękne świąteczne wspomnienia. Naprawdę warto się na tym skupić.
To przecież świąteczne symbole i wspólnie spędzony beztroski czas sprawią, że jest on wyjątkowy. A teraz zastawów się, po co u licha wmawiasz dziecku, że mikołaj istnieje? By je straszyć przez dwa miesiące?
Ten czas naprawdę szybko mija. Ciesz się tę dziecięcą wiarą w magiczne pojawienie się prezentów pod choinką, latające sanie, renifery czy elfy i nie mieszaj gościa w czerwonym kubraku do swoich wychowawczych spraw.
Nie strasz, nie strasz
Dzieci wierzą w to, co mówią dorośli, szczególnie tyczy się to rodziców. Przestraszona pociecha, zapewniona, że mikołaj nie przyniesie jej prezentu, najpewniej zrobi to, czego oczekuje dorosły. Wydawać by się mogło, że to skuteczna metoda, jednak nic bardziej mylnego!
Pamiętaj, że nie chodzi tylko o mikołaja, może to być Baba Jaga, dziad itp. U dzieci, które są często straszone, mogą pojawiać się lęki. Poza tym prędzej czy później dziecko zrozumie, że je oszukujesz. Naprawdę tego chcesz?