Weryfikowanie wiedzy, jaką posiadają uczniowie, odbywa się na różne sposoby. Wielu pedagogów nadal używa metody odpytywania przy tablicy z materiału np. z ostatniej lekcji. Dr Marzena Żylińska, specjalistka ds. dydaktyki, podzieliła się swoją perspektywą dotyczącą odpowiedzi pod tablicą i pomysłem na pozytywną zmianę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Coraz mniej jest zwolenników takiego "maglowania" uczniów, bo nie zawsze zadawanie pytań przed obserwującymi ucznia rówieśnikami faktycznie daje informację o tym, jaki jest stan jego faktycznej wiedzy.
Głos w sprawie weryfikacji wiedzy zabrała dr Marzena Żylińska, autorka książek o dydaktyce, właścicielka firmy szkoleniowej Edukatorium, która kształci nauczycieli i prowadzi warsztaty o metodyce nauczania. Żylińska w swoich mediach społecznościowych publikuje filmy, na których dzieli się różnymi spostrzeżeniami na temat polskiej edukacji i pokazuje różne problemy, którym warto w szkołach się przyjrzeć.
W jednym z filmów Żylińska wzięła na tapet właśnie odpytywanie uczniów przy tablicy. Specjalistka ds. edukacji mówi o tym, że odejście od sprawdzania wiedzy ucznia przy tablicy mogłoby być pierwszym krokiem do pozytywnych zmian w szkole. Dzięki temu można zyskać naprawdę sporo czasu na lekcji, który nauczyciel i uczniowie mogą wykorzystać dużo lepiej i ciekawiej, np. tłumacząc kwestie, które są dla kogoś niejasne, wykonując wspólnie ćwiczenia w praktyce itp.
"Odpytywanie pod tablicą to taki martwy moment lekcji. Jeden stoi i odpowiada, a reszta nie uczy się w tym czasie niczego nowego. Są uczniowie, którzy powiedzą to co umieją, ale są i tacy, dla których ta sytuacja jest tak stresująca, że nie potrafią powiedzieć tego, co umieją" – opisuje Żylińska. Zaznacza też, że to sprawdzian przede wszystkim odporności na stres, a nie weryfikacji wiedzy dziecka.
Inne sposoby na motywację
Podobnym sposobem sprawdzania wiedzy, od którego coraz częściej szkoły odchodzą, jest robienie niezapowiedzianych kartkówek. Edukatorka przyznaje, że w ciągu każdego semestru nauczyciele tyle razy robią sprawdziany z większych partii materiału, że takie niezapowiedziane kartkówki są zbędnym dodatkowym stresem, który nie wnosi nic. Oczekiwanie, że uczniowie każdego dnia będą świetnie przygotowani do każdego przedmiotu, jest po prostu fizycznie niemożliwe i bardzo krzywdzące.
Innymi, ale również często pojawiającymi się sposobami na zmianę w szkole, są rezygnacja z ocen cyfrowych albo niestawianie jedynek. Każda z tych opcji dotyczy jednego: dawania uczniom szansy na rozwój i przyswajanie wiedzy bez presji. To niesie dużo lepsze rezultaty i działa pozytywnie na motywację – dużo bardziej niż straszenie negatywnymi konsekwencjami braku wiedzy.
Żylińska na koniec konkluduje, że najważniejszym celem, jaki powinien mieć nauczyciel to właśnie zachęcenie dzieci do rozwoju, nauki i dowiadywania się nowych rzeczy. Zachęca, żeby szukać takich rozwiązań, które sprawdzą się w indywidualnych przypadkach uczniów, klas i szkół. Warto starać się i kreatywnie podchodzić do nauczania, bo dzięki temu często mniejszym kosztem można osiągnąć naprawdę zdumiewające efekty.