kobieta z kawą
"Syn także ma ojca, który teraz ma szansę bardziej zaangażować się w zwykłe sprawy. Nie będę go wyręczać do końca życia" – twierdzi Milena. fot. Caleb George/unsplash
REKLAMA

"Ponad cztery lata temu dowiedziałam się, że zostanę mamą. Z mężem bardzo chcieliśmy tego dziecka i od razu było pewne, że zostanę na macierzyńskim przez cały rok. Gdy po 12 miesiącach zaczęliśmy rozważać różne opcje, doszliśmy do wniosku, że powinnam zostać na wychowawczym do czasu, aż nasz synek pójdzie do przedszkola. Była to decyzja podyktowana głównie względami ekonomicznymi. Państwowe żłobki nigdy mnie nie przekonywały, a wynajęcie kogoś mijało się z celem.

Powrót do życia

Miałam dużo szczęścia, że po takiej przerwie znalazło się dla mnie miejsce w mojej dawnej firmie. Wiem, że różnie z tym bywa. Synek świetnie zaadaptował się w przedszkolu, a ja uznałam, że teraz czas bym i ja wreszcie zadbała o siebie. Zapisałam się na aerobik, zaczęłam chodzić na paznokcie i do kosmetyczki. Nadrabiam także zaległości towarzyskie i nie mówię tu o spotkaniach na placu zabaw czy w bawialni, a o wyjściu z koleżankami na kieliszek wina. Teraz, gdy poczułam, że znowu zaczęłam żyć, mąż ma do mnie ciągle pretensje, że zaniedbuję rodzinę.

Przez ponad trzy lata siedziałam w domu. Jak chyba większość kobiet w tej sytuacji, powoli wzięłam na siebie całą masę obowiązków. Zakupy, gotowanie i sprzątanie były ogarnięte, gdy mąż wracał z pracy. Po południu mógł sobie odpocząć, pobawić się z dzieckiem, zrelaksować ze mną lub spokojnie wyjść z kolegami.

Równo i niesprawiedliwie

Ponieważ na wychowawczym nie dostawałam wynagrodzenia, zrezygnowałam ze swoich przyjemności. Mąż przywykł, że jestem ciągle w domu. Teraz, gdy częściej wychodzę, a także oczekuję równego podziału obowiązków, on postrzega to jako przejaw mojego egoizmu. Nie widzi, że przez 3 lata to ja całkowicie poświęciłam się rodzinie. W tym czasie mocno zaniedbywałam siebie.

Zaczyna mnie martwić, że równy podział obowiązków postrzega jak jakąś moją fanaberię. Uważam, że skoro każde z nas idzie do pracy na 8 godzin, to należy wszystko podzielić na nowo. Na pewno nie zamierzam poza pracą zawodową nadal robić wszystkiego w domu.

Czemu tyle wychodzę? Przecież ja na kanapie się już nasiedziałam przez ostanie 3 lata. Czy tak trudno zrozumieć, że teraz chcę czegoś innego? Czuję, że cały czas próbuje wpędzić mnie w poczucie winy. To, że zaczęłam więcej dbać o siebie, przecież nie oznacza, że nie kocham dziecka czy jego".

Czytaj także: