Zobaczyłam zdjęcia ze szkolnej wycieczki syna. Żal mi tego pokolenia, ma smutne życie
Redakcja MamaDu
28 września 2023, 12:10·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 września 2023, 12:10
Co robią nastolatki na wycieczkach szkolnych? To proste, dobrze się bawią. Integrują. Odpoczywają od nauki. Też tak myślicie? Prawda może być jednak inna, o czym w liście do redakcji napisała mama ósmoklasisty. Gdy zobaczyła zdjęcie z wycieczki szkolnej swojego syna, uderzył ją widok tego, czym zajmują się dzieci. Jej zdaniem to pokolenie jest stracone i ma smutne życie.
Reklama.
Reklama.
"Dzień dobry, chciałam podzielić się z innymi rodzicami smutną refleksją dotyczącą naszych dzieci. Niby teraz żyje się lepiej, więcej można, jest tyle opcji wyboru, świat stoi otworem, a jednak dzisiejsze dzieci mają się gorzej od nas. Naprawdę tak uważam. Pamiętacie swoje wycieczki szkolne? Kurczę, uwielbiałam je. Rozmowom i wygłupom nie było końca! I naprawdę działało to mega integrująco na klasę.
Pamiętam, jak na jednej z wycieczek zrobiliśmy sobie bal przebierańców, za kostiumy służyło nam to, co akurat było pod ręką w schronisku. To była mega zabawa, do teraz ją wspominam z uśmiechem. W liceum, wiadomo, trochę rozrabialiśmy na tych wycieczkach, przemycaliśmy alkohol i paliliśmy po kryjomu, a po ciszy nocnej przemykaliśmy się balkonami do pokojów kolegów i koleżanek. Ale nadal chodziło o ten czas spędzony razem i te niekończące się rozmowy i śmiechy.
Teraz sama mam syna, który chodzi do szkoły. Jest uczniem ósmej klasy, to już ostatni rok w tej szkole i z tymi kolegami i koleżankami. Dlatego, kiedy padł pomysł, żeby dzieciaki jeszcze we wrześniu wyjechały na 5-dniową wycieczkę szkolną, uznałam, że to świetny pomysł! Niech się sobą jeszcze nacieszą, spędzą ze sobą czas poza szkołą, bez presji uczenia się do egzaminu ósmoklasisty…
To będzie dla nich trudny rok szkolny pod tym względem. Do tego dojdzie rekrutacja do liceum… Mało czasu na przyjemności i kontakty towarzyskie, co wyjątkowo mnie smuci, bo mam wrażenie, że odbiera się tym nastolatkom – a jednak wciąż dzieciom – coś ważnego, coś, co stanowi istotę dzieciństwa i dojrzewania.
Pojechali więc. Właśnie są w Tatrach. Fajnie, prawda? No właśnie wcale już nie jestem tego taka pewna! Syn jakiegoś szczególnego entuzjazmu przed wyjazdem nie wykazywał. Kiedy pytałam, czy się cieszy na wycieczkę, odpowiadał lakonicznie, że jasne i wracał do swoich spraw, w swoim pokoju, przy swoim komputerze.
Z wyjazdu dzwoni jednak co wieczór i wysyła jakieś SMS-y w ciągu dnia. Krótkie i zdawkowe, no ale zawsze. Ładnie jest, tak. Dużo chodzą, tak. Pogoda ładna, no. Owszem, jest fajnie. Jedzenie dobre, może być. Wiecie taki nastoletni styl, wiadomo. W sumie to nawet cieszyłam się, że te wiadomości i informacje takie krótkie, bo uznałam, że to znaczy, że chłopak jest zajęty, świetnie się bawi i nie ma czasu na więcej.
A potem zobaczyłam na Facebooku szkoły zdjęcia z wycieczki.
Troszkę widoków. Góry, Krupówki, schronisko. Kilka zdjęć ze szlaku. Kolejnych kilka z odpoczynku po wędrówce. I to te ostatnie sprawiły, że rozbolał mnie brzuch i zachciało mi się płakać. Co my najlepszego narobiliśmy współczesnym dzieciom?
Na zdjęciach widzę grupy kilkunastolatków, wszyscy siedzą na krawężnikach, na ławce, podpierają ściany i płoty. I każdy, ale to każdy, uczeń robi to samo. Wgapia się w trzymany w ręku telefon.
To jest takie smutne. Te dzieci ze sobą nie rozmawiają, one żyją w tych telefonach. Nawet wycieczka szkolna bez smartfona nie wchodzi w grę. A gdzie ta radość i wygłupy, te przyjaźnie, a nawet młodzieńcze dramaty? Wszystko odbywa się w internecie. Siedzą obok siebie i nawet się nie widzą.
Tak mi ich żal. To takie smutne stracone pokolenie. A najgorsze jest to, że czuję się bezsilna. Widzę te zdjęcia i wiem, że tego nie zmienię. Tak wygląda teraz świat nastolatków, innego już mieć nie będą. Nic dziwnego, że są takie wrażliwe, tak łatwo wpadają w kryzysy psychiczne. I to my im takie życie stworzyliśmy, niestety".