Leżakowanie w przedszkolu to element planu dnia, który zwykle pojawia się u najmłodszych grup. Przeczytajcie historię czytelniczki, na której przedszkole wymusza wcześniejsze odbieranie syna z placówki, bo chłopiec nie chce spać na leżakowaniu i swoim płaczem budzi inne dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mój 3-letni syn poszedł na początku września pierwszy raz do przedszkola. Wcześniej chodził przez ponad rok do publicznego żłobka i doskonale dawał sobie tam radę. Był samodzielny, kontakty z innymi dziećmi nie sprawiały mu problemów i ładnie współpracował z ciociami, które opiekowały się maluchami. Wielokrotnie słyszałam, że Ignaś szybko załapał codzienną rutynę, pięknie sam je i bez problemów usypia na drzemkę" – rozpoczyna swój list mama przedszkolaka.
"Generalnie zawsze było wszystko w porządku. Teraz dziecko poszło do przedszkola i zaczął się dramat. Przez wakacje synek nie chodził do żadnej placówki i zajmowała się nim moja mama, która jest już na emeryturze. Spędzali dużo czasu na podwórku, bo mieszkamy na wsi i jakoś tak samoistnie doszło do tego, że synek zrezygnował z południowych drzemek".
Płacz z powodu leżakowania
Kobieta opowiada, jak wygląda rutyna dziecka w przedszkolu: "Teraz poszedł do przedszkola, gdzie wszystkie grupy 3-latków mają w planie dnia leżakowanie. Dyrekcja placówki wychodzi z założenia, że takie maluchy potrzebują jeszcze regeneracji w ciągu dnia, szczególnie że często spędzają czas bardzo aktywnie.
W pierwszym tygodniu września uzgodniliśmy z paniami, że w ramach adaptacji będziemy odbierać synka ok. 13:00, więc dzieci nie miały jeszcze wtedy wprowadzonego leżakowania. W kolejnym tygodniu jednak była już drzemka na leżaczkach – oczywiście Ignaś w ogóle nie miał chęci spać. Kiedy więc panie zaczęły namawiać go choćby na położenie się i zasłoniły rolety w oknach, synek rozpłakał się i zrobił taką awanturę, że wszystkie dzieci zapomniały o spaniu".
"Proszę przyjść po obiedzie"
"Teraz od ponad tygodnia, kiedy zaprowadzam syna do placówki, słyszę z ust wychowawczyń prośbę, by odbierać dziecko po obiedzie. Panie tłumaczą się tym, że przez mojego syna grupa nie może odpoczywać i spać. Dla mnie to jest skandal, przecież nie po to daję dziecko do przedszkola, żeby odbierać je po dosłownie 4 godzinach.
Pracujemy obydwoje z mężem, nie możemy pozwolić sobie na to, żeby zwalniać się z pracy lub ciągle brać urlop. Według mnie to panie powinny takiemu dziecku jakoś zorganizować czas. Kiedy powiedziałam, że może w tym czasie mógłby rysować przy stoliku, oglądać książeczki albo ostatecznie oglądać w tym czasie jakąś bajkę, zostałam wyśmiana.
Pani powiedziała mi, że moje dziecko nie jest jedyne w grupie i ona ma 24 innych maluchów, które musi przytulić, pogładzić po głowie czy pleckach, żeby usnęły na leżakowaniu. Sprawa stanęła na tym, że teraz chwilowo Ignasia po obiedzie odbiera moja mama, ale myślę, że przepiszę go do innego przedszkola. W innej placówce najpierw upewnię się, że nikt nie będzie terroryzował mojego dziecka leżakowaniem" – kończy list mama przedszkolaka.