Rozpoczęcie edukacji przedszkolnej przez 3-latki to duże emocjonalne wydarzenie dla całej rodziny. Wielu rodziców wkrótce się także przekona, że to duża próba dla odporności dziecka. Nasza czytelniczka przekonuje, że może to nastąpić szybciej, niż rodzice się spodziewają...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"3 lata temu zostałam mamą, a mój świat dosłownie stanął na głowie. Szybko przekonałam się, że bycie mamą jest mega ciężką robota, ale też daje mi ogrom satysfakcji. Ponieważ miałam taką możliwość, zostałam z synkiem w domu. Od czasu do czasu realizowałam jakiś zawodowy projekt, ale te pierwsze lata chciałam poświęcić dziecku. Włożyłam także ogrom pracy w to, by zadbać o dobry start Stasia.
Choroby to pewnik?
Priorytetem była odporność i zdrowie Stasia. Dbałam o to, by nie przegrzewać dziecka, postawiłam na zróżnicowaną dietę, a także wychodziłam na dwór bez względu na pogodę. Przez pierwsze lata życia syn praktycznie nie chorował, co najwyżej łapał lekki katar, podcza gdy u znajomych nieustannie szalały jakieś infekcje. Byłam dumna!
Wiedziałam, że gdy pójdzie do przedszkola, będzie miks wirusów, bakterii i z pewnością infekcje, zwłaszcza jesienią, będą częstsze i poważniejsze. Jednak nie spodziewałam się, że pierwsza choroba dopadnie go tak szybko.
W ubiegłym tygodniu synek zaczął adaptację. Bywał w przedszkolu tylko na 3 godziny, by zaznajomić się z panią, dziećmi i salą. W poniedziałek dumnie pomaszerował na śniadanie, a ja odebrałam go dopiero po obiedzie. Pomyślałam, że jak będzie nam tak świetnie szło, to pod koniec tygodnia może spróbujemy z leżakowaniem. Jednak okazuje się, że to były zbyt daleko idące plany.
Już pół grupy choruje
Staś w poniedziałek wieczorem dostał gorączki i dziś już nie poszedł do przedszkola. Co więcej, rozłożył się nie tylko on. Część dzieci dostała gorączki w weekend, a dziś już dostały plam. Niektórzy mają już diagnozę rumień zakaźny... a my czekamy, co wydarzy się dalej i co powie lekarz.
Jestem załamana, że tak szybko poszło z pierwszą infekcją. Myślałam, że w październiku, no może pod koniec września, przypałęta się jakiś katar. Przeraża mnie teraz myśl, że ten cały proces łagodnej adaptacji, w którą włożyliśmy wiele ciężkiej pracy, zaburzy się przez chorobę. Jeśli to rumień, to pewnie zostanie w domu do końca tygodnia, a potem trzeba będzie zacząć adaptacje od nowa".