
Napisała do nas czytelniczka, która znalazła się w sytuacji, z której nie wie, jak wybrnąć. Z jednej strony rozumie, że teściowie mierzą siły na zamiary, dlatego chcą zabrać tylko jednego wnuka na urlop. Z drugiej strony jednak w ten sposób ranią drugie dziecko.
Dziadkowie tylko od święta
"Teściowie niezbyt mają smykałkę do zajmowania się dziećmi. Uważają, że powinny się bawić same, ewentualnie posadzą je przed tv i już. Choć raczej nie są stworzeni do aktywnego spędzania czasu z wnukami, to nie narzekam. Nie każdy musi lubić skakać wokół własnych wnuków. Jednak jeśli trzeba, dopilnują i nakarmią chłopców.
Mimo że mam wrażenie, że średnio lubią spędzać czas z dzieciakami, to jakiś czas temu zaproponowali wspólny wyjazd. Trochę się zdziwiłam, ale i ucieszyłam. Pomyślałam, że dzieciaki podrosły i może po prostu łatwiej złapać im kontakt. Są także przecież bardziej samodzielne.
Miejsce tylko dla jednego
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mówią tylko o jednym z moich dzieci. Staś ma 6 lat, a Franek 4, więc nie mówimy o maluszkach. Chłopcy praktycznie wszystkie aktywności i atrakcje mają wspólnie i nawet nie przyszłoby mi do głowy ich rozdzielać.
Franek jest już bardzo samodzielny, zaradny i bezproblemowy. Sam je i nie jest wybredny, korzysta z toalety i się ubiera. Owszem, chłopcy czasem się kłócą, jak to dzieci, ale generalnie bardzo także sobie pomagają. Mimo to teściowie twierdzą, że Franek jest za malutki, zbyt mało samodzielny i na pewno nie poradzi sobie z rozłąką z mamą. Poza tym chcą odpocząć, przy dwójce to na pewno się nie uda. Z jednej strony to rozumiem, z drugiej bardzo drażni mnie taka narracja. Jednak nie to mnie wkurzyło najbardziej.
Bez ustalenia
Temat przede wszystkim można było przegadać. Oni by nas przekonywali, że dwoje to zły pomysł, a ja bym próbowała ich przekonać, że nie itd. W ten sposób można by coś ustalić i wypracować. Choć mam duże wątpliwości co do rozdzielania ich, to też rozumiem, że to pierwszy wspólny wyjazd i wyzwanie dla teściów. Przede wszystkim jednak jeśli Staś miałby sam jechać sam z dziadkami, to byłam pewna, że trzeba będzie to jakoś sprytnie załatwić, by nie ranić Franka.
Okazuje się, że było to oczywiste tylko dla mnie. Tymczasem teściowa, nie ustalając nic z nami, powiedziała już Stasiowi, że zabierają go na wakacje. Jestem na nią wściekła, że to zrobiła w taki, a nie inny sposób. Teraz mam nawet większe wątpliwości, czy w takim przypadku pozwolić chłopcom na takie rozstanie.
Bo to będzie oznaczało, że zostanę w domu z płaczącym 4-latkiem, który absolutnie nie rozumie, dlaczego dziadkowie go nie chcą. Już teraz to przeżywa. Nie chcę używać argumentów, że jest jeszcze za malutki, tym bardziej że tak nie uważam. Nie chcę także zostawiać Stasia, który już się ucieszył na wspólny wyjazd, bo byłaby to dla niego 'kara'.
Przerabialiście takie sytuacje? Da się z tego jakoś bezboleśnie wybrnąć? Bo czuję się bezradna i mam wrażenie, że w tej sytuacji, czego nie zrobię, będzie źle".