Wakacje to nie tylko czas błogiego odpoczynku i rodzinnych wyjazdów, ale również okres wypadków. W wielu przypadkach można ich uniknąć, wystarczy zachowanie odpowiednich środków ostrożności. Jeden z nich rodzice stosują coraz częściej. I świetnie, bo to naprawdę może uratować czyjeś życie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Utonięcia to trzecia najczęstsza przyczyna niezamierzonej śmierci. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że każdego roku pod wodą ginie 320 tys. osób. W wielu przypadkach można było uniknąć tragedii. Ratownicy każdego roku apelują o rozwagę i podpowiadają, jak odpowiedzialnie korzystać z kąpielisk.
Wielu rodziców mimo to nadal nie ma podstawowej wiedzy, która może pomóc zapewnić ich dzieciom bezpieczeństwo zarówno w wodzie, jak i wokół niej. Na szczęście to się zmienia i coraz popularniejszy staje się nowy trend, który warto rozpowszechniać.
Nie woła pomocy
Producenci filmowi przyzwyczaili nas, że tonący wynurza się kilka razy, macha rękoma i donośnie wzywa pomoc. Prawda jednak jest taka, że tonie się szybko i po cichu. Ratownicy szacują, że w przypadku dziecka wystarczy zaledwie 20 sekund – nabiera wody, znika z widoku i rzadko wraca już na powierzchnię.
Warto jednak wiedzieć, że wielu takim sytuacjom można zapobiec, stosując zaledwie kilka podstawowych środków bezpieczeństwa. Jedną z najważniejszych zasad, która może uratować życie dziecka, jest wyznaczenie "obserwatora wody" zawsze, gdy dzieci bawią się w wodzie lub w jej pobliżu.
Wielu rodzicom się wydaje, że skoro są dorośli, zawsze ktoś zerka na dzieci. To jednak za mało, bo gdy wszyscy są odpowiedzialni, to odpowiedzialny tak naprawdę nie jest nikt.
Rodzice na szczęście mają coraz większa świadomość. Rezygnują z picia alkoholu, czy korzystania z komórki nad wodą, a także wyznaczają tzw. "obserwatora wody".
Tylko patrzy na dzieci w wodzie
Taki obserwator zajmuje się jedynie doglądaniem dzieci, to dzięki temu może szybko zareagować, gdy dzieje się coś niepokojącego w wodzie.
Ratownicy radzą, by np. zakupić gwizdek, który przypomni dorosłemu, że to on ma dyżur i ma nie odrywać oczu od wody. Dobrze by to była osoba, która świetnie pływa i będzie zdolna do interwencji, jeśli zajdzie taka potrzeba. Warto pamiętać, że nawet drobne zadanie, które zajmuje "zaledwie minutę", może rozproszyć uwagę dorosłego.
Zaufanie i odpowiedzialność
Wychowywano nas zupełnie inaczej, dlatego dla niektórych takie podejście do odpoczynku nad wodą może dziwić. Jeśli jedziecie większą ekipą, koniecznie wcześniej przedyskutujcie zasady obowiązujące nad wodą oraz ustalcie, kto przyjmie rolę obserwatorów (tak, by mogły się zmieniać i każdy mógł odpocząć).
Inni rodzice lub dziadkowie mogą nie mieć takiego samego podejścia, uważności, skupienia i możliwości fizycznych. Dlatego także uważaj, komu pozwalasz doglądać swoje dziecko nad wodą. To musi być osoba odpowiedzialna, której ufasz.