Od kilku lat nauczyciele apelują do rodziców, aby byli dumni z dzieci i ich osiągnięć niezależnie od tego, czy na świadectwie jest czerwono-biała wstęga, jeden z symboli rozpoczęcia wakacji. Jakub Tylman, pedagog i nauczyciel przedmiotów artystycznych, który stara się zmieniać szarą szkolną rzeczywistość, propaguje pomysł dotyczący zmiany związanej z czerwonymi paskami. A może by je tak pokolorować?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Martyna Pstrąg-Jaworska, Mamadu.pl: Jak pan wspomina własną szkołę i bycie prymusem?
Jakub Tylman: Nie mam dobrych doświadczeń z czerwonymi paskami z czasów szkolnych. Nigdy nie byłem wyróżniany w szkole, więc kojarzę to raczej jak niezbyt przyjemne doświadczenie. Oczywiście starałem się zawsze pracować i dawać z siebie wszystko. Nigdy jednak nie było tak, że moje wysiłki były w jakiś sposób doceniane.
Dlatego też, kiedy zacząłem pracę w szkole, pomyślałem, że różne inicjatywy oddolne, które pomogłyby zmienić podejście dzieci do szkoły i tego końcowego nagradzania, są ważne. W tym roku zorganizowaliśmy inicjatywę, którą nazwaliśmy "Kolorowe świadectwa".
Na czym te kolorowe paski na świadectwach polegają?
To pomysł szczególnie dla tych uczniów, którzy tych czerwonych z wyróżnieniem na koniec roku na świadectwach nie otrzymają. Kolorowe paski na świadectwach to nie jest nowy pomysł, funkcjonuje już w różnych miejscach od kilku lat. Teraz w szkole, w której pracuję, postanowiliśmy też je wprowadzić. Mają być dla wszystkich uczniów, niezależnie od tego, kto i z jakimi ocenami skończył rok szkolny. Każdy uczeń dostanie świadectwo z nakładką, na której będzie kolorowy pasek w tym miejscu, w którym zwykle świadectwo ma czerwony pasek.
Czy będą zamiast czerwonych pasków na świadectwach?
Nie, będą równolegle z nimi, dla tych uczniów, którzy nie będą mieli czerwonego odznaczenia. Ci, którzy mają wyróżnienia i wybitne osiągnięcia naukowe otrzymają czerwone paski, które wynikają z rozporządzenia MEiN o zakończeniu roku szkolnego z wyróżnieniem. Jestem zdania, że one też są ważne, bo honorują uczniów, którzy zwykle bardzo mocno się starają i to nagroda za ich pracę.
Słyszałam już o takich pomysłach rok czy dwa lata temu i uważam, że to cudowna inicjatywa. Czyli wyróżnienie, ale dla wszystkich uczniów.
Uczniowie, którzy mają osiągnięcia w sporcie, biorą udział w dodatkowych szkolnych inicjatywach, są wolontariuszami i pomagają innym – dla nich wszystkich będą inne, kolorowe paski, które zostaną nałożone na ich świadectwa.
Każdy uczeń, który w tym roku kończy naszą szkołę i zostanie absolwentem, otrzyma takie świadectwo z kolorowym paskiem, a do tego nagrodę. Wręczenie świadectw planowane jest jak duże wydarzenie, w którym każdy uczeń uroczyście odbierze z rąk wychowawcy świadectwo – bez podziału na tych, którzy otrzymają je w klasie i tych, którzy odbiorą je w bardziej uroczystych okolicznościach.
Czasem szkoły tak to dotychczas rozwiązywały: ci, uczniowie, którzy byli wyróżnieni i mieli nagrody, odbierali je oficjalnie przed całą szkołą. Ci bez wyróżnień byli traktowani po macoszemu, dostawali świadectwa w klasach, siedząc w szkolnych ławkach. I jak w takiej sytuacji nie poczuć się gorszym? Zachęcam inne szkoły, by poszły za ciosem i również zorganizowały "Kolorowe świadectwa" dla każdego ucznia.
Co to ma dać dzieciom?
Przede wszystkim poczucie równości, wiarę w siebie i swoje osiągnięcia. Każde dziecko pracuje na swoje wyniki w nauce cały rok, więc końcowo wszystkie chciałyby być uhonorowane tak samo – bez podziału. To, że każdy będzie miał na świadectwie kolorowy pasek, sprawia, że wszyscy czują się docenieni i tak samo ważni. Bo ten, który pracował równie mocno jak kolega z ławki, też dostanie pasek na świadectwie, niezależnie od ocen.
Bywa też i tak, że do tego wyróżnienia brakuje komuś naprawdę niewiele. Pasek jest od 4,75, a ktoś ma 4,72 i co wtedy? Nie ma wyróżnienia i czuje się pokrzywdzony. A kiedy wszyscy dostaną paski, będą mieli poczucie równości i jednakowego docenienia. My jako nauczyciele tę ich ciężką pracę widzimy cały rok, więc chcielibyśmy, żeby na koniec też każdy poczuł się zauważony – nie tylko ci, którzy przekroczyli "magiczny próg ocen".
Tak sobie myślę, że współcześnie rodzice uważają ten pasek za dumę, choć gdy sami chodzili do szkoły, spędzał im sen z powiek i teraz te niespełnione ambicje przekładają czasem na dzieci. Też pan to widzi w rodzicach swoich uczniów?
Tak, presja zwykle wychodzi od rodziców i dzieci jej ulegają. Słyszę czasem, że dzieci są zawiedzione, bo rodzice nie będą dumni z ich zbyt słabych osiągnięć. A przecież często ich wysiłki i praca przez cały rok są dużo większe niż u tych uczniów, którzy otrzymują świadectwo z paskiem.
Czy dzięki tym paskom dla każdego zmniejsza się presja ze strony szkoły i rodziców?
Rozumiem matki i ojców, którzy z dumą wrzucają zdjęcia świadectwa dziecka do mediów społecznościowych i chwalą się osiągnięciami. Każdy rodzic czułby dumę. Ale to nie znaczy, że ci, którzy tego wyróżnienia nie otrzymali, są w czymś gorsi i rodzice nie mogą być z nich dumni. Powinni być nawet bardziej, bo często ich wysiłek jest dużo większy, a niestety bywa, że przechodzi bez echa.
Patrzenie indywidualnie na uczniów, pokazywanie, że każdy jest wyjątkowy, daje dzieciom poczucie, że zrobiły tyle, na ile było je stać. Że pracowały przez cały rok. I że to faktycznie się liczy, a nie efekt końcowy i średnia z ocen. To trochę jak z mądrym chwaleniem, gdy chwalimy drogę do celu, a nie sam efekt.
Całkowity brak tych pasków zmniejszyłby presję i dał dzieciom poczucie, że wszystkie są tak samo dobre i mądre, prawda?
Tak, niestety nasz system szkolnictwa jeszcze długo pewnie nie będzie gotowy na taką rewolucję, żeby pozbyć się tych przedpotopowych rozporządzeń. Dlatego oddolnie należy z nimi walczyć: jeśli nikt nie chce się pozbyć czerwonych pasków, dołożymy do nich inne kolory i wręczymy każdemu uczniowi razem ze świadectwem ukończenia szkoły. To wcale nie jest wielki koszt, a może pozytywnie wpłynąć na stosunek uczniów do szkoły i nauczania.
Można zatem mówić, że "Kolorowe świadectwa" w to element pańskiego "kolorowania szkoły"?
Trochę tak, ale kolorowanie szkoły to nie tylko zewnętrzne malowanie budynków, korytarzy czy klas. To przede wszystkim kolorowanie podejścia do uczniów, zmiany w pracy z nimi, które przynoszą efekty w nauczaniu. To próby zmienienia polskiego systemu edukacji i danie dzieciom poczucia, że szkoła jest fajna. Dzieci spędzają w niej tyle godzin dziennie, że traktują ją jak drugi dom, a w nim powinny przecież czuć się dobrze i bezpiecznie.
Poza tym uważam, że taką inicjatywę powinny wprowadzić u siebie wszystkie szkoły w Polsce, do czego gorąco zachęcam. Nie zmienimy raczej przepisów szkolnictwa ot tak, ale "Kolorowe świadectwa" możemy wprowadzać do szkół niezależnie od prawa. Uważam, że warto szerzyć taki pomysł, aby jak najwięcej szkół z niego skorzystało, przecież to naprawdę niewielki koszt, a samopoczucie uczniów może zmienić się diametralnie.