Dziś rano przeczytałam post autorstwa wspaniałej psycholożki Agnieszki Misiak. Wyzwolił mi w ciele taki wyrzut endorfin, że chcę się nim z państwem podzielić. Myślę, że wielu z nas, rodziców, potrzebuje to usłyszeć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Misiak pisze o tym, jak bardzo koncentrujemy swoją uwagę na innych, zamiast oczy kierować głównie ku sobie. Jak bardzo wszystkim wokół zależy na tym, by wytknąć nam palcem błąd, powinięcie nogi, defekt.
"Niech pierwszy rzuci kamieniem"
Zawsze w takich momentach, mam nieskrywaną chęć wykrzyczeć: niech pierwszy rzuci kamieniem!
Kiedy stajemy się rodzicami, nie przestajemy być ludźmi z całym pakietem swoich ułomności, deficytów i krzywdzących programów zapisanych często jeszcze w okresie dzieciństwa. To, że je widzimy, wykonujemy nad nimi pracę i każdego dnia staramy się podjąć decyzję sprzyjające dobrostanowi naszych dzieci, to jest obfitość.
Nie dajmy sobie tego odebrać.
Tym wszystkim czułym doradcom, krytykom, którzy pogardliwie patrzą na nasze dziecko, które krzyczy, kiedy czuje złość. Oni z całą pewnością nigdy nie podnieśli głosu, a ich dzieci nie wiedzą nawet, co znaczy czuć złość.
Nie wierzcie państwo w takie scenariusze i nie bądźcie tymi, którzy osądzają. Nigdy nie wiecie, jak jest. Nikt nie wie, jak jest u was. Ile pracy i wysiłku czasami kosztuje was wyjście z domu, założenie butów dziecku, dowiezienie go do placówki. Rozstanie w tejże.
Wszyscy byliśmy w tych miejscach i wszyscy to znamy.
Nikomu nie wyrosną złociste skrzydła
Samo dążenie do dopracowania pewnych zachowań, do zdefiniowania własnych potrzeb, do empatycznego podejścia do dziecka, nie sprawia, że przestajemy być ludźmi ze swoimi wszystkimi deficytami. Nie sprawia również, że dziecko staje się bytem idealnym, wizją utopijną, jak pisze Misiak: wyrastają mu złociste skrzydła.
Tak się nie dzieje i tak się nie stanie. Nie jesteśmy w stanie dojść do perfekcji w rodzicielstwie. Niech naszą perfekcją będzie rozliczanie się każdego dnia z małych rzeczy. To one finalnie złożą się na nasz wizerunek w oczach dziecka i na jego doświadczenie dzieciństwa. Krok po kroku, jedna zmiana, za drugą. Łagodniej, mądrzej, bardziej wspierająco.
A wszystkim, którzy i tak spojrzą z pogardą, bo w gorszym dniu my lub nasze dziecko podniesiemy głos, pokażcie czule środkowy palec, albo… Powiedzcie, że jesteście z nich dumni. Że jesteście dumni i wdzięczni, że takie ideały, jak oni, stąpają po tej samej ziemi, co wy.
A potem podnieście głowy, przytulcie swoje dzieci i bądźcie dla siebie łaskawi.