
Chrissy Horton, amerykańska influencerka, niedawno urodziła piąte dziecko. Przy narodzinach pierwszego doświadczyła czegoś, czego się absolutnie nie spodziewała: dreszczy przy porodzie. "O co chodzi z tymi niekontrolowanymi dreszczami w czasie porodu i tuż po nim, i dlaczego nikt o tym nie mówi?!" – tym pytaniem Chrissy rozpoczęła swój film. Pokazała na nim reakcję swojego organizmu po narodzinach piątego dziecka.
Dlaczego nie mówi się o dreszczach przy porodzie?
Na nagraniu widać, co dzieje się z ciałem Chrissy tuż po porodzie. Kiedy pierwszy raz bierze w ramiona nowo narodzone maleństwo, cała drży, a przez zgrzytanie zębami nie może nawet dokończyć zdania. Uśmiecha się, szczęśliwa, trzęsąc się przy tym z zimna.
Jak wyjaśnia Chrissy, dreszcze i uczucie zimna po porodzie (czy też w jego trakcie) to reakcja organizmu na zachodzące w nim zmiany hormonalne. Pod koniec pierwszej fazy porodu gwałtownie rośnie poziom adrenaliny, co stymuluje skurcze i ułatwia parcie, dzięki czemu poród szybciej postępuje mimo wcześniejszego zmęczenia rodzącej. Do tego dochodzi do wyrzutu kortyzolu – w czasie porodu jego poziom zwiększa się aż dziesięciokrotnie!
To właśnie ta hormonalna huśtawka prowadzi do niekontrolowanego drżenia ciała. Jednak nie wszystkie kobiety doświadczają go w takim samym stopniu. U niektórych uczucie zimna i dreszcze mogą ustąpić dopiero po kilku dniach od porodu, u innych są niemal niezauważalne. Choć to kwestia indywidualna i każda rodząca reaguje inaczej, dla Chrissy ważne jest, by kobiety były przygotowane na zmiany zachodzące w ich ciałach i wiedziały, co może je czekać.
Niepotrzebne sianie paniki?
Nagranie Chrissy wyświetlono na TikToku ponad 1,5 mln razy. W komentarzach (a jest ich ponad 2 tys.!) pojawiły się zarówno podziękowania, że mówi głośno o tym, o czym wiele kobiet nie ma pojęcia, jak i... zarzuty, że niepotrzebne straszy przyszłe matki i zniechęca do macierzyństwa. W filmiku Chrissy wspomina również, że ten brak równowagi hormonalnej może również wywołać wymioty – tak też było w jej przypadku.
Na pytania, dlaczego przedstawia poród naturalny tak negatywnie, odpowiada pytaniem: czy na pewno widzieliście film do końca? W drugiej części nagrania Chrissy przyznaje, że poród jest bolesny, może być bardzo niekomfortowy, może przerażać. Choć sama rodziła pięć razy, przed każdym z porodów bała się tak samo, mimo że wiedziała, czego może się spodziewać. Wierzyła jednak w swoją siłę i to, że może to zrobić. Że jej ciało jest wszystkim, czego potrzebuje, że zostało zaprojektowane tak, by sobie poradzić.
– Tak, to poświęcenie, ale poświęcanie się niekoniecznie musi być złe. To odpuszczanie czegoś, co daje ci w komfort w teraźniejszości, by otrzymać coś dużo lepszego w przyszłości – mówi na końcu filmu blogerka.