logo
(zdjęcie ilustracyjne) Sprawdzanie Librusa to codzienność rodziców uczniów. fot. East News
Reklama.

"Pomyślałam, że napiszę do was, bo często poruszacie temat szkoły, a jeszcze nie spotkałam się z problemem, który chciałabym poruszyć i jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze ma podobne obserwacje" – zaczyna swój list Monika. 

Córka Moniki ostatnio nie chodziła przez tydzień do szkoły, miała anginę. Ponieważ w czerwcu jej klasa wyjeżdża na zieloną szkołę, mama dziewczynki codziennie sprawdzała Librusa, bo dopinane były ostatnie formalności związane z wyjazdem i nie chciała niczego przegapić.

"Codziennie widziałam, że pojawiały się nowe oceny. Jedna lub dwie. Trochę mnie to na początku zdziwiło, bo skąd oceny, skoro córki nie było w szkole?" – pisze Monika. Szybko jednak zrozumiała, że to oceny ze sprawdzianów, które jej córka pisała w ostatnim czasie. A tych, jak zauważa nasza czytelniczka, jest ostatnio bardzo dużo. 

"Jednak, kiedy zajrzałam do Librusa czwartego dnia jej choroby i zobaczyłam pięć nowych ocen, pomyślałam, że coś jest chyba nie tak. Kolejnego było ich siedem, w tym trzy z jednego przedmiotu!" – opisuje kobieta. Zapytała innych rodziców uczniów z klasy jej córki, czy u nich też tak jest. Okazało się, że tak. 

Nauczyciele się budzą

Rodzice zauważyli, że nagle jest wysyp nowych ocen. W ostatnich miesiącach dzieci miały z niektórych przedmiotów po 1-2 oceny, z niektórych wcale. I nagle rubryczki się zapełniają. Oceny z zadań domowych, dawno zapomnianych projektów, a nawet z aktywności.

"Wygląda na to, że nauczyciele nagle się obudzili, że zbliża się koniec roku szkolnego i brakuje im stopni do wystawienia ocen na świadectwo" – wyjaśnia Monika. "I wszystko fajnie, ale jak można nic nie robić przez trzy miesiące, a potem nagle zasypać uczniów ocenami? Zresztą nie tylko ocenami, ale też milionem zapowiedzianych kartkówek i sprawdzianów!".

W maju uczniom szkół podstawowych szykuje się dużo wolnego: majówka, egzaminy ósmoklasistów. A propozycje ocen końcowych przecież będzie trzeba niedługo wystawić, stad wzmożona praca nauczycieli pod koniec roku szkolnego.

Nie podoba się to Monice i części rodziców, z którymi rozmawiała: "Fajnie, że są oceny, ale co jak uczeń nagle załapie kilka złych? W tym samym czasie? Jak ma poprawiać oceny i nauczyć się tego wszystkiego w tak krótkim czasie?" – pyta zezłoszczona mama.

"Czy naprawdę nie można wykonywać swojej pracy systematycznie przez cały semestr, tak jak wymaga się tego od uczniów, tylko nagle wywierać zmasowaną presję na te dzieciaki?" – frustruje się Monika i pyta, czy to specyfika szkoły jej dziecka, czy może wygląda to tak wszędzie.

Co mówi o wystawianiu ocen mówi prawo?

Wpisywanie hurtowo ocen niekoniecznie pozwala na realizowanie określonych prawnie celów oceniania ucznia. Zgodnie z art. 44b ust. 5 Ustawy z dnia 7.09.1991 roku o systemie oświaty ocenianie wewnątrzszkolne ma celu m.in.:

  • "udzielanie uczniowi pomocy w nauce poprzez przekazanie uczniowi informacji o tym, co zrobił dobrze i jak powinien się dalej uczyć;
  • udzielanie wskazówek do samodzielnego planowania własnego rozwoju;
  • motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce i zachowaniu;
  • dostarczanie rodzicom i nauczycielom informacji o postępach i trudnościach w nauce i zachowaniu ucznia oraz o szczególnych uzdolnieniach ucznia;
  • umożliwienie nauczycielom doskonalenia organizacji i metod pracy dydaktyczno-wychowawczej".
  • Zgodnie z prawem, nauczyciele mają oceniać ucznia na bieżąco (art. 44b ust. 6), a statut szkoły określa obowiązujący w szkole system oceniania.

    Czytaj także: