logo
Dziecko wyszło samo z przedszkola i przeszło prawie kilometr. fot. Lidia Mukhamadeeva/REPORTER
Reklama.

Nikt nie zauważył, kiedy wyszła

12 kwietnia, jak zwykle, mama odprowadziła dziecko do przedszkola przy ul. Dygasińskiego we Włocławku. W godzinach popołudniowych odebrała telefon od starszej córki, która poinformowała, że jej 6-letnia siostra właśnie sama wróciła z przedszkola.

Na nagraniu z kamery zainstalowanej w placówce widać, że dziewczynka poszła do szatni razem z innym dzieckiem, które szło do domu. Gdy 6-latka nie znalazła rodziców, założyła kurtkę, buty, czapkę i po prostu wyszła z przedszkola.

By dotrzeć do domu, musiała samodzielnie przejść 900 metrów i pokonać trzy przejścia przez ulicę, w tym dwa bez świateł. Gdy mama zadzwoniła do przedszkola, okazało się, że nikt nie zorientował się, że dziecka od dawna nie ma w przedszkolu.

Jak mogło do tego dojść?

Matka postanowiła całą sytuację opisać w mediach społecznościowych: "Zaraz po powrocie do domu, postanowiłam skontaktować się i jak najszybciej wyjaśnić sprawę z przedszkolem. Telefon odebrała jedna z pań. Przedstawiałam się i zapytałam, czy moja córka jest w przedszkolu? Pani odparła, że tak. Zapytałam, jak może być w dwóch miejscach jednocześnie? W słuchawce nastawała cisza, telefon przejęła jedna z pań i przeprosiła za sytuację, sama nie rozumiała, jak mogło do tego dojść" – cytuje wpis kobiety portal wloclawek.naszemiasto.pl Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że sześciolatka jest dzieckiem niepełnosprawnym. Urodziła się z rozszczepem podniebienia miękkiego i twardego, ma niedosłuch obustronny po drenażu. Dziewczynka wymaga specjalnego kształcenia, a jej wiek nie jest adekwatny do jej rozwoju. Rodzice dziewczynki zgłosili sprawę na policję i do Wydziału Oświaty we Włocławku. Zarówno dyrektorka przedszkola, jak i zastępczyni prezydenta Włocławka, Monika Jabłońska zapewniają, że osoby winne tej sytuacji poniosą konsekwencje. Źródło: wloclawek.naszemiasto.pl

Czytaj także: