Nasza czytelniczka przed 1 kwietnia błaga, by w prima aprilis nie żartować sobie z ciąży. "To okrutne i nieludzkie!" – pisze Weronika. Sama świetnie wie, co to znaczy ogłosić ciążę, a potem musieć odwoływać radosną nowinę. Prosi, by z tego nigdy nie żartować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Prima aprilis. W mediach społecznościowych zobaczysz przynajmniej jeden fałszywy post, który będzie głosił, że ktoś ze znajomych spodziewa się dziecka. A może nawet sama myślisz o takim żarcie? Ale nie rób tego. Nigdy!
Ogłaszając ciążę, w której nie jesteś i nigdy nie byłaś, wyśmiewasz ludzi, którzy walczą z niepłodnością. Być może nie wiesz, ale 1 na 8 par przez wiele lat stara się o ciążę i nigdy nie spełni swojego marzenia.
Jak można uważać, że żart o ciąży jest zabawny, gdy tak wiele par cierpi latami z powodu niemożności zajścia w ciążę? Być może ktoś niedawno ogłosił radosną nowinę, a teraz musi to odwołać. Ale tu nie będzie hasła, że to 'tylko primaaprilisowy żart'. Zrozpaczona kobieta będzie musiała przyznać, że poroniła – czasem po raz kolejny.
Ciąża to nie żart
Co roku kobiety, które straciły dziecko lub nie mogą zajść w ciążę, błagają, by nie robić z tego tematu żartów. Błagam i ja: w prima aprilis nie ogłaszaj ciąży, w której nie jesteś!
Od 9 lat staramy się z mężem o drugie dziecko. W pierwszą ciążę zaszłam bez problemu, z drugą nie poszło już tak łatwo. Początkowo czekaliśmy cierpliwie... a potem pojawił się niepokój.
Gdy po 4 latach zaszłam w ciążę, od razu poinformowaliśmy wszystkich o dziecku numer dwa. Jakaż to była radość! Nie trwała ona jednak zbyt długo. Sama strata bolała potwornie, a co i rusz ktoś pytał, jak rośnie maluszek. Ciągle musieliśmy mówić o naszej starcie.
Dwie kreski na teście pojawiły się jeszcze dwukrotnie. Tym razem nie powiedzieliśmy o tym nikomu. Kolejne dwie straty przeżywaliśmy w samotności, tylko we dwoje. Strach i niepewność, ciągłe pytania po pierwszym poronieniu, były zbyt trudne. Baliśmy się radości, ale i nie chcieliśmy zbędnych rozmów, pocieszania po ewentualnej stracie. Czekaliśmy na odpowiedni, bardziej pewny moment. Do tej pory go nie doczekaliśmy. W sumie straciliśmy trzy ciąże.
To, że nie widać cierpienia, nie znaczy, że go nie ma
Są ludzie, którzy mówią o niepłodności bardzo otwarcie, a rozmowy z innymi dają im siłę i nadzieję. Są i osoby takie jak my, które swoje straty przeżywają w domowym zaciszu. Nam rozmowy nie pomagają. Wiele nawet bliskich nam osób nie ma pojęcia, z czym się mierzymy. Takich osób jak my jest więcej, niż mogłoby się wydawać.
Dlatego bardzo cię proszę, 1 kwietnia nie ogłaszaj ciąży, w której nie jesteś, by potem z uśmiechem radośnie krzyknąć 'to tylko żart'. To okrutne i nieludzkie. Rani bardziej niż mogłoby się wydawać.
Niepłodność to bardzo trudna i wyboista droga. Nigdy sobie z tego nie żartuj".