
Brytyjka Chloe Haycock za nic ma krytyczne komentarze. Po tym, jak TikTokerka przyznała, że posłała 1,5-rocznego synka do żłobka, spadła na nią fala hejtu. Wszystko przez to, że kobieta nie pracuje zawodowo. Zdaniem internautów to wystarczający powód, by zajmować się dzieckiem 24 godziny na dobę. W ironicznym nagraniu Chloe odpowiedziała wszystkim tym, którzy twierdzą, że jest leniwa.
Biedne dziecko czy biedna mama?
– Biedactwo, mamusia jest taka okrutna, że posyła cię do żłobka, żebyś mógł bawić się i socjalizować z innymi dziećmi – mówi na nagraniu Chloe, zwracając się bezpośrednio do synka. – Jak mogę być taka okrutna? – dodaje ironicznie. To odpowiedź na jeden z komentarzy, który pojawił się pod innym filmem Brytyjki. "Posyłasz takiego maluszka do żłobka, chociaż nie masz nawet normalnej pracy. Biedny chłopiec" – brzmiał komentarz.
W dalszej części nagrania Chloe tłumaczy, dlaczego zdecydowała się zapisać synka do placówki. Zasugerowała, że być może czas myśleć nie o "biednych dzieciach" oddawanych do "przechowalni", jak często nazywa się żłobki i przedszkola, ale o biednych mamach.
– A co powiecie na "biedną mamę"? Ja też potrzebuję odpoczynku – odpowiedziała TikTokerka.
Tym razem pod filmem posypały się słowa wsparcia dla młodej mamy. W końcu żaden rodzic nie powinien się tłumaczyć ze swoich wyborów. Zdarza się, że żłobek czy przedszkole jest jedyną opcją, bo rodzice czy opiekunowie pracują zawodowo i nie mogą zajmować się dzieckiem w domu. Są jednak sytuacje, w których teoretycznie mogliby to robić, ale i tak decydują się na posłanie dziecka do placówki – jeśli mają ku temu powody, nawet te niezrozumiałe dla większości, dlaczego mieliby tego nie robić?
Pod nagraniem pojawił się nawet komentarz nauczycielki ze żłobka, która podkreśla, że socjalizowanie z innymi dziećmi jest niezwykle ważne dla prawidłowego rozwoju dziecka. Nauka budowania relacji na tak wczesnym etapie życia może więc w przyszłości przynieść wiele korzyści. Poza tym, jak zauważa opiekunka, posyłanie dziecka do żłobka pomaga stworzyć stałą rutynę, która zapewnia dzieciom bezpieczeństwo i komfort. Mały Chester raczej nie jest więc "biednym dzieckiem".