Jeszcze nie opadły emocje po finale kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami", a związane z show osoby wciąż nie schodzą z "jedynek" portali plotkarskich. Ostatnio głośno o byłym tancerzu z programu Janie Klmencie i jego żonie Lence Trzovej. Para oczekuje narodzin pierwszego dziecka i jak wynika ze słów przyszłej mamy - dziecka nie planuje chrzcić.
Reklama.
Reklama.
Lenka i Jan Klimentowie nie ochrzczą syna. Nie oni jedni, coraz mniej gwiazd należy do wspólnoty Kościoła.
Polacy niechętnie dołączają dzieci do społeczności katolickiej, najczęściej wskazują, że ich potomstwo samo kiedś podejmie decyzję.
Dziecko ochrzcić jest stosunkowo łatwo, jednak jeśli się rozmyślisz - apostazji za nie nie dokonasz.
Czescy idole
Jan i Lenka przez wiele lat byli związani z popularnym show, dziś to już przeszłość, jednak oboje zaskarbili sobie ogromną sympatię Polaków. Para stanęła na ślubnym kobiercu w 2016 roku i jak przyznała w jednym z wywiadów tancerka, przez sześć lat starali się o powiększenie rodziny. Ostatecznie się udało i gwiazda chętnie dzieli się z obserwatorami w mediach społecznościowym radosnym oczekiwaniem na maluszka.
Lenka zorganizowala niedawno sesję pytań i odpowiedzi na Instagramie to z niej dowiadujemy się, że tancerze nie planują chrzcić synka. Jak przyznała żona Jana Klimenta, ona sama nie została ochrzczona i żyje. Tłumaczy to nieco innym podejściem do wiary w Czechach, gdzie się wychowała.
Coraz rzadziej chrzcimy dzieci
Wele polskich gwiazd (a u nas wg Wikipedii jest około 92 proc. katolików), również nie zdecydowało się na włączenie dzieci do wspólnoty Kościoła. Tego kroku nie podjęli m.in. Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan, którzy zostali rodzicami Henryka dzięki procedurze in vitro. Były golkiper polskiej reprezentacji uzasadnił tę decyzję właśnie stygmatyzowaniem przez Kościół dzieci urodzonych dzięki sztucznemu zapłodnieniu.
Dzieci nie ochrzciła także Anna Mucha. Aktorka napisała kiedyś w mediach społecznościowych, że nie ochrzcia dzieci, bo uważa, że ich wyznanie jest ich prywatną sprawą i takiej decyzji nie chciałąby podejmować w ich imieniu.
Przed kilkoma miesiącami na podobne wyznanie zdecydowała się także Agnieszka Włodarczyk. "Jak Milan dorośnie, to sam zdecyduje czy tego chce. Szkoda, że mnie nikt o zdanie nie spytał" - przyznała mama półtorarocznego chłopca.
Decyzję o przynależności do wspólnoty Kościoła pozostawia swoim synom także Magdalena Mołek. "Ustaliliśmy z mężem, że bezwzględnie chronimy nasze dzieci. To jest nasz szacunek do ich wyborów, na każdym poziomie, więc ich również nie chrzcimy ani nie posyłamy na religię. To jest ten poziom decydowania o sobie, którego mi nie dano, więc ja chcę go dać swoim dzieciom. Nasze dzieci są wolne, nieobciążone niczym, co się wiąże z naszymi zawodami" -mówiła w rozmowie z magazynem "Gala" dziennikarka.
Natalia Siwiec również nie zdecydowała się na ochrzczenie córki. Modelka przyznaje, że trudno jej zaakceptować zasadność tego sakramentu. Nie wierzy ona, że człowiek przychodzi na świat z jakimkolwiek obciążeniem. "Chrzest to zaakceptowanie tego, że niby pochodzisz z grzechu. Każdy rodzi się czysty, dobry i może wykreować swoje życie tak, jak chce, bez żadnych obciążeń na wejściu" - mówiła.
Na nieco inne powody powołuje się Lara Gessler, restauratorka jest mamą 2-letniej Neny i kilkutygodniowego Bruna. "Nie jesteśmy praktykującymi katolikami, więc nie mamy powodu, aby chrzcić córkę. Wolę żyć jak dobry człowiek, niż stwarzać pozory społeczne" - mówiła w jednym z wywiadów.
Chrzest to droga w jedną stronę
Gwiazdy, ale i "zwykli" obywatele coraz częściej decydują się na odroczenie decyzji o chrzcie dzieci. Dlaczego? Wielu rodziców wskazuje na fakt, że nie możemy podejmować decyzji w imieniu dzieci. Narzucanie im swojej woli wydaje się być niemoralne. Powoływanie się na tradycję, czy naciski społeczne to dziś dla nas za mało. Zwłaszcza w obliczu lawinowego porzucania edukacji religijnej przez polską młodzież.
Coraz częściej kościoły świecą pustkami, a wiara Polaków staje się w wielu przypadkach iluzoryczna. Wielu dorosłych dokonuje apostazji, czyli formalnie odłącza się od instytucji Kościoła. Ma to znaczenie nie tylko dla ich sumienia, ale też finansowania instytucji z pieniędzy państwa, które, jak wszyscy wiemy - tonie w ekonomicznym dołku.
Warto jednak pamiętać, że jeśli dziś ochrzcimy dziecko - jutro nie wypiszemy go ze wspólnoty, jeśli zmienimy zdanie. Wystąpić z Kościoła można tylko osobiście i może to zrobić tylko osoba dorosła. Skoro więc Kościół zakłada, że 5-, 12- czy nawet 17-latek nie jest gotowy na podjęcie decyzji o opuszczeniu wspólnoty, to czy my mamy prawo decydować za niemowlęta, że są gotowe do niej przystąpić?